niedziela, 4 września 2016

od Virága - CD Penki

Virág zerknął na swoją współlokatorkę i uśmiechnął się mimowolnie, widząc wyraźne zaniepokojenie, z jakim oglądała jego rękę. Właściwie musiał przyznać, że jej postawa dosyć go zdziwiła - kto jak kto, ale nie spodziewał się, że akurat Penka wykaże aż takie zainteresowanie czymś tak błahym, jak głębokie rany szarpane.
- Niestety jesteśmy zdani w tej kwestii na siebie - odparł lekkim tonem, wzruszając ramionami. Ponownie przemył ranę, w duchu mając ogromną nadzieję, że lodowata woda w połączeniu z wodą utlenioną i jakimś dziwnym psikadełkiem do odkażania ran, które znalazł leżące w szufladzie obok bandaży, jakoś dadzą radę ograniczyć krwawienie chociaż odrobinę. Szczerze mówiąc jakoś nie podobał mu się fakt, że właśnie zalewa blat kuchenny - tak jak wcześniej dywan, podłogę w korytarzu i szafkę w łazience - własną krwią. - Poza tym nie wiem czy coś się w tej kwestii ostatnio zmieniło, ale z reguły większość preferuje dobijać ranne wampiry, niż je zszywać.
Korzystając nieco z pomocy Bułgarki - która to pomoc polegała na wykonaniu lwiej części całej operacji, podczas gdy sam Virág przytrzymywał tylko bandaż w odpowiednich miejscach - ciasno owinął dłoń. Był pewien, że jego organizm szybko poradzi sobie z zaleczeniem tych ran - był przecież wampirem. Gdyby każda pierdoła tego typu stanowiła problem, już od kilkuset lat jego rasa stałaby na skraju wymarcia.
- Powinnaś iść umyć ręce - poradził Pence po wszystkim, patrząc na jej umorusane posoką dłonie. - Nie jestem wprawdzie pewien czy tyle krwi starczyłoby do przemienienia, ale lepiej dmuchać na zimne. Nie chcielibyśmy chyba jutro niespodziewanie odkryć, że stałaś się wampirem, co?
Bułgarka westchnęła teatralnie i powlokła się do łazienki, a nosferatu tymczasem wziął się za porządkowanie blatu, który przypominał obecnie stół operacyjny, z którego dopiero co ściągnięto pacjenta po zabiegu na otwartym sercu.
- I dziękuję za pomoc - rzucił jeszcze wesoło do jej pleców, gdy wychodziła z pomieszczenia. - To naprawdę urocze, że się tak martwisz.
Odpowiedziało mu jedynie niezrozumiałe burknięcie.
Uporawszy się w końcu z porządkami, co wcale nie zajęło mu aż tak znowu wiele czasu, wrócił do salonu. Jak poprzednio zastał Penkę na kanapie. Opadł na miejsce obok niej i rzucił okiem na telewizor. Leciała właśnie jedna z tych głupawych reklam Old Spice'a.
- A więc Top Model? - zagadnął, układając się wygodniej i zakładając nogę na nogę.

<Burz mi jednak aż tak nie przeszkodził, więc łapaj.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz