sobota, 17 września 2016

od Roy'a - CD Ӧykü

-Rozumiem...- odparłem cicho zakładając koszulkę z powrotem. - Znasz jeszcze jakieś wilkołaki oprócz mnie i tego mężczyzny? - spojrzałem spokojnie w jej stronę. Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
-Szczerze? Nie.- odpowiedziała po chwili. - A co?
-Nie nic... Tylko że jesteśmy wilkami. Może lepiej będzie jeżeli będziemy się trzymać razem?- spojrzałem na zegar. 1:28 .
-W sumie dobry pomysł. -Ӧykü zrobiła to samo co ja i spojrzała na zegar. - Późno już. Roy, ja już będę się zbierać. A zapomniałabym! Tu masz mój numer.- dziewczyna podała mi kartkę ze swoim numerem.- Jeżeli będziesz coś potrzebował, zadzwoń.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Czyżbym w końcu znalazł przyjaciółkę.
-Odprowadzę cię. - odparłem po czym odprowadziłem dziewczynę.
***
Ranek... Ja pier... Papier... Spać mi się chce. Spojrzałem na zegar. 8:47. Ubrałem się po czym zbiegłem do kuchni.
- Cześć ba- - nie zdąrzyłem dokończyć. W ostatniej chwili schwytałem nóż, którym rzuciła moja babcia. - Babciu... Wiesz że to na mnie nie działam... Po drugie, sama wiesz że dobrze mnie wytrenowałaś... - ziewnąłem. Wstawiłem wodę po czym naszykowałem sobie kawy.
- A więc ta dziewczyna co wczoraj tu była, jest z tobą?- babcia spojrzała podejżliwie.
- Nie. Spotkałem ją przypadkiem. A co?- odpowiedziałem ze stoickim spokojem.
- Nic, tylko wiesz, nie będę tolerować takich sekretów jak to iż masz dziewczynę, jaką itd. Masz mi zawsze o wszystkim mówić!- babcia zaczęła udawać obrażoną.
- Brze babciu.- chwyciłem kanapkę którą wcześniej przygotowałem i poszedłem się przebrać.
-Szpreje. Są. Farby. Są. Pędzle. Są. A gdzie jest moja chusta?- zacząłem przekopywać sterty puszek. Nie ma. Zaraz zaraz...
- Ceasar! Oddawaj mi moją chustę! - krzyknąłem po czym z impetem otwarłem szafę. Jest. Ceasar urządził sobie z niej gniazdo... Brak mi słów na tego ptaka...
Ruszyłem na miasto. Chciałem coś narysować. Grafitti... O ta ściana będzie dobra.
Przystanąłem na chwilę. Ściana pod mostem... E tam! Może być. Wyciągnąłem potrzebne narzędzia i zacząłem coś bazgrać.
Po około dwu godzinnej walce z tymi wszystkimi szprejami, wyszedł sobie jakiś stworek.
http://www.luvthat.com/wp-content/uploads/2015/03/wolf-street-art-grafitti.jpg
Co prawda nie był idealny , ale ważne że mi się podoba. Zacząłem zbierać swoje rzeczy, gdy nagle poczułem zapach jakichś gangsta.
- Jakiś problem?- nie odwracałem się do nich. Robiłem to co miałem zrobić.
- Koleś, ty chyba zgarniasz czyjąś własność, wiesz?- odezwał się jeden z murzynów. Prawdopodobnie był to ich szef. Rzucił się na mnie. Zaczął mnie walić w twarz, brzuch itd. Ja jednak nie reagowałem. Dzięki technice jakiej nauczyła mnie babcia, leczyłem swoje rany.
Po kilku minutach chcieli już odejść jednak ja tym razem zaszarżowałem na nich.

Zacząłem sapać. Krew leciała mi z ust. Nic dziwnego, w końcu prawie cały czas obrywałem w brzuch. Usiadłem na chwilę obok nieprzytomnych murzynów. Nagle poczułem znajomy zapach... Zapach Ӧykü...

Ӧykü?? (Murzyneg :3 )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz