wtorek, 6 września 2016

od Penki - CD Virága

Penka mruknęła pod nosem niewyraźnie coś, co brzmiało zaskakująco podobnie do "nie mają komu dawać nieśmiertelności i kłów w pakiecie to wybierają szczerzących się głupków, cudownie po prostu" zanim odpowiedziała na pytanie wampira teatralnym westchnieniem. Potrzebę przewrócenia oczami jakoś udało jej się w sobie zdusić.
- Top Model - potwierdziła, kiwając ze zrezygnowaniem głową w geście, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie jej ubolewanie nad poziomem dzisiejszej telewizji. Przynajmniej tej amerykańskiej. - Niczego lepszego nie ma. I nie będzie dopóki nie zainwestujesz w jakiś porządny pakiet telewizyjny. Taki z dobrymi kanałami.
Tak naprawdę wcale nie sądziła, by aktualny wybór programów był jakoś szczególnie zły, bo w gruncie rzeczy wcale źle nie było. W gruncie rzeczy było dobrze. Nawet bardzo dobrze. Penka po prostu lubiła sobie od czasu do czasu (albo trochę częściej) na coś ponarzekać... i przy nadarzającej się właśnie okazji dać upust swojej frustracji, że Virág nie ma w pakiecie BBC.
I może jeszcze, także przy okazji, sztuczną złością zakryć również fakt, że jak durna zaczęła nadmiernie przejmować się ledwie skaleczeniem - dość głębokim, to fakt, ale wnioskując po zachowaniu wampira wciąż niegroźnym skaleczeniem - stworzenia, na którym wszystko z natury goi się parę razy szybciej niż na tym cholernym przysłowiowym psie. Bułgarka czasem zaczynała podejrzewać, że Virág najzwyczajniej w świecie lubi grać na jej ludzkich (a może nawet i kobiecych) uczuciach i robi podobne rzeczy w stu procentach celowo oraz z premedytacją. Podły nietoperz.
Jedno spojrzenie, rzucone ukradkiem kątem oka, na zabandażowane szczelnie palce krwiopijcy wystarczyło jednak, by jej zdradzieckie bułgarskie serce znów ścisnęło się całkowicie wbrew jej woli i Penka już nie potrafiła się dalej gniewać, ani na siebie samą, ani na niego, nie ważne, jak bardzo by tego nie chciała ani jak bardzo by się nie starała.
- Mam przynajmniej nadzieję że nie zalałeś za bardzo podłogi - mruknęła, przechylając się w lewo i układając wygodnie na boku, twarzą do telewizora i nie odrywając wzroku od jego ekranu, zupełnie jakby w wychudłych kobietach paradujących po wybiegu nagle dostrzegła coś wyjątkowo interesującego. Nogi wyciągnęła, jak gdyby nigdy nic układając je Virágowi na kolanach. - Nie zalałeś, prawda? To nie mój dom, ale i tak nie chciałabym mieszkać z pokaźnym grzybem szerzącym się w najlepsze po drugiej stronie korytarza.

<Wybacz długość, mam niedobory snu prawie tak wielkie jak Darcy.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz