piątek, 16 września 2016

od Sophie

- Sophie, śpisz? - usłyszałam nad moją głową. Niechętnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Smutno spojrzałam na otoczenie. Byłam w tym samym miejscu co wczoraj, w tym paskudnym szpitalu. A najgorsze było to, że nie mogłam się ruszyć. Moja noga leżała zabandażowana na szpitalnym łóżku, a ja byłam zdana na łaskę Rosie, mojej koleżanki, która zgodziła się przy mnie zostać.
- Tak, śpię... - mruknęłam i bezskutecznie próbowałam przewrócić się na plecy.
Dzięki temu, że Rose obudziła mnie, byłam w paskudnym nastroju.
- Sophie, musisz wreszcie coś zjeść! Obudź się - zaczęła kolejną pogadankę na temat odżywiania. Sama jadła bardzo dużo i oczekiwała, że ja też będę.
- Nie jestem głodna - burknęłam i na wszelki wypadek zakryłam głowę poduszką, widząc że Rosie siada na krześle obok mnie. Ma totalnego fioła na punkcie wampirów i ciągle o nich gada...
- A wiesz, Sophie, że wampirom wszystko zrasta się o wiele, wiele szybciej niż ludziom? - spytała koleżanka oglądając moją nogę. Odrobinę zaciekawił mnie ten fakt, lecz nie miałam zamiaru dać za wygraną.
- Rose, wampiry NIE ISTNIEJĄ! - odpowiedziałam zniecierpliwiona. Ona nic sobie nie robiła z tego, że tak twierdziłam, więc i tym razem nie zwróciła uwagi na to, że udaję, że śpię i gadała dalej. Jakiś czas potem rzeczywiście zasnęłam, prawdopodobnie z nudów. Obudziła mnie znów Rose.
- Sophie, doktor zaraz przyjdzie - poinformowała mnie. Niechętnie otworzyłam oczy i, jak za każdym razem, stwierdziłam, że nadal leżę w szpitalu. Doktor Rodriguez pojawił się po jakimś czasie z butelką w ręce.

(Abran?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz