sobota, 24 września 2016

od Roy'a - CD Ӧykü

-No oke...- powiedziałem już trochę spokojniej. Spojrzałem się na dłoń Ӧykü. Lekko się zarumieniłem i zpeszyłem.
-Coś nie tak?- spytała się.
-E nie... Wszystko w porządku. Heh...- zaśmiałem się nerwowo.
Po chwili przystanąłem po czym wraz z dziewczyną wsiadłem w taksówkę. Podczas jazdy rozmawialiśmy o różnych sprawach. O tych ważnych oraz mniej ważnych. Co jakiś czas czułem zapach świeżych ciasteczek. Zignorowałem to jednak.
Po około 30 minutach jazdy, w końcu byłem przed wejściem więziennym.
-Zostań tutaj.- powiedziałem poważnie.
-Pójdę z tobą.- odparła stanowczo. Wzdychnąłem ciężko.
-I tak pewnie nie ma sensu wykłucanie się o to czy idziesz lub nie...- powiedziałem cicho po czym spojrzałem się już weselej na Ӧykü. Ta dziewczyna działała na mnie kojąco.
Ruszyłem do rejestracji. Ӧykü cały czas pewnie kroczyła obok mnie.
-Roy Erickson. Przyszedłem w sprawie Roberta Ericksona.- poweidziałem do recepcjonistki.
-Witam. Pański wujek znajduje się w sali przesłuchaniowej numer 3. Piąte drzwi na prawo.
-Dziękuję.- spojrzałem się lekko smutny w stronę Ӧykü. Uśmiechnęła się ciepło. To dodało mi otuchy.
Ruszyłem w skazane miejsce. Zapukałem do drzwi.
-Proszę wejść!- usłyszałem niski męski głos. Wszedłem tam wraz z dziewczyną.
-Dzień dobry. Roy Erickson...
-Dzień dobry. Czekaliśmy na pana. Niestety pański wuj nie chce udzielać nam odpowiedzi. Może panu uda się skontaktować z nim...- powiedział zamyślony.
Lekko przytaknąłem, po czym ruszyłem do pomieszczenia w którym znajdował się mój wuj. Poprosiłem Ӧykü o zostanie przy drzwiach.
Na jenej ze ścian umieszcone było lustro weneckie. W jednym z kątów pomieszczenia ustawiona była kamera. Przy stole, które znajdowało się na środku pomieszenia były dwa krzesła. Jedno oczywiście zajęte przez wujka.
Usiadłem obok niego. Cisza.
-Dlaczego się na nich rzuciłeś?- zagaiłem rozmowę.
-Śmierdziało od nich psami...- wujek mocno ścisnął swoje stare dłonie, ja natomiast zacząłem się gotować. Robert wstał po czym podszedł do mnie.
-Śmierdzieli zupełnie jak ty i ta twoja pie**olnietą matka!- krzyknął wkurzony. Nie wytrzymałem.
-Masz jakiś problem?! Jeżeli tak to od razu powiedz! Dlaczego ci to przeszkadza?!- krzyknąłem.
-Widać, że nie dość że jeszcze gówni*rz to jeszcze syn s*ki!- krzyknął po czym zzadał mi soczystego kopniaka w brzuch. Odrzuciło mnie to na jakiś metr, jednak ja nie upadłem.
-Przynajmniej od nas tzn. Psów nie śmierdzi świniami!- walnąłem go pełen w furii w twarz. Robert wypluł zęba. Z jego ust leciała krew. Po chwili do pomieszczenia wpadł personel więzienny. Wyprowadził mnie, a Roberta skuli w kajdanki i wprowadzono do celi.


Ӧykü?? (Brak weny, idę oglądać stray dogs ;-;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz