niedziela, 18 września 2016

od Thomasa - CD Tiffany

Dziewczyna z początku wydawała się przestraszona, spięta... a teraz to zaczęła się śmiać. I dobrze, gdyż z początku to ja się czułem dziwnie, bo wyglądało to tak, jakby siebie obwiniała za to, co się stało. No w sumie w pewnym sensie to jej wina, ale ja mogłem także uważać. Po za tym każdemu może się to zdarzyć. Gdy zamówiła dwie babeczki, w moich oczach pojawił się błysk. Uwielbiałem je! Mógłbym zrobić za nie wszystko, a tym bardziej zapomnieć o sprawie złamanego nosa. Krwi było coraz mniej, aż przestała lecieć z nosa. Może nie był złamany? Wątpię. A z resztą u wilkołaków szybciej rany się goją, więc mogłem być spokojny.
- Uwielbiam babeczki - oznajmiłem blado się uśmiechając. - Ja jestem Thomas, żebyś wiedziała kto cię wzywa do sądu - dziewczyna cicho się zaśmiała, a mój uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wpierw patrzyłem po prostu na nią, po czym skierowałem wzrok na tych wszystkich ludzi. Większość przestała się mną interesować, tylko nieliczni jeszcze coś szeptali między sobą i wytykali palcami. Ci, którzy dopiero weszli nawet nie wiedzieli co się stało. Deszcz na zewnątrz dalej padał, może nawet i mocniej, jakby chmura się oberwała. Po chwili ciszy kelner do nas podszedł i położył na stół dwie babeczki, obie czekoladowo-miętowe. Podziękowaliśmy. Bez chwili wahania chwyciłem swoją porcję i ugryzłem kawałek.
- I jak? - zapytała dziewczyna biorąc w dłoń swoją babeczkę.
- Cudna - powiedziałem gdy przełknąłem. Czekolada i mięta to według mnie wspaniałe połączenie. W tej chwili całkowicie zapomniałem o złamanym nosie, a to wszystko dzięki tej małej słodkości, której już po paru sekundach nie było w mojej ręce, a w brzuchu. Zawołałem jeszcze kelnera i poprosiłem o cappuccino. Skinął głową i znudzony swoją pracą powrócił za ladę.
- Chyba ma dosyć tej roboty - stwierdziła towarzyszka odprowadzając wzrokiem kelnera. Skinąłem głową i potwierdziłem jej słowa. - A tak w ogóle, to już ci lepiej? Krew przestała lecieć - wróciła do tematu złamanego nosa, przypominając mi o nim. Zakrwawioną chusteczkę trzymałem na stole.
- Nie przejmuj się tym. Za jakiś czas się zagoi - odparłem delikatnie się uśmiechając i czekając na swoją kawę.

<Tiffany?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz