poniedziałek, 3 października 2016

od Ӧykü - CD Roy'a

Słodki i przyjemny zapach. Obudziłam się, a może i nie! Otworzyłam oczy. Do okoła mnie nikogo nie było. Biel obejmowała wszystko do okoła. Wciąż czułam ten słodki zapach, który otaczał wszystko. Po chwili pojawiły się białe rumianki. Przede mną pojawiła się postać, dość znajoma, jednak nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Podał mi rękę, którą przyjęłam. Wstałam i podążyłam za nim, wciąż trzymając tą osobę za rękę. Jego ręka była ciepła. Prowadząc mnie za rękę, mocny wiatr zawiał. Wraz z powiewem wiatru pokazały się płatki wiśni. Szliśmy drogą z białych rumianków, a w powietrzu tańczyły płatki wiśni. Wszystko było zbyt piękne, aby trwało długo. Osoba, którą trzymałam za rękę zniknęła. Płatki wiśni natychmiastowo opadły na ziemię. Wiatr się wzmógł, a przede mną stały dwie osoby. Jedną z tych osób był człowiek o znajomej mi posturze i zapachu. Na moich oczach druga osoba przebiła się przez środek brzucha na wylot znajomej mi osobie tym samym, plamiąc białe rumianki. Zakrwawiona osoba z szczęśliwym uśmiechem podeszła do mnie i... dalej nie wiem co, bo obudziłam się. W oczach miałam łzy. Otarłam je i rozejrzałam się do okoła. Koło mnie był Roy. Ale co on tu robi? Lepszym pytaniem było co ja robiłam u niego?! Gdy spał, wyglądał na spokojnego. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku i przeczesałam mu włosy. Głowa wciąż mnie strasznie bolała, ale i tak lepiej się czułam. Zapewne była to jego zasługa. Roy pomógł mi już nie raz, a ja wciąż nic dla niego nie zrobiłam. Byłam dla niego tylko i wyłącznie ogromnym ciężarem i nic poza tym. Okryłam go kocem i wróciłam do swojego mieszkania. Przed wejście napotkałam się na osoby, których miałam już nigdy więcej nie zobaczyć.
- Szef by chciał z tobą pogadać - powiedział jeden z nich.
- Przecież już dawno odeszłam. Więc czego chcecie ode mnie? - spojrzałam się na nich, a oni wskazali mi gdzie czeka ich szef. Poszłam tam i spotkałam się z nim po dłuższym czasie.
- Witaj kotko! - przywitał się. Spojrzałam się na niego pytająco. - Musisz zrobić coś dla mnie.
- Nie zrobię tego! Dawno z tym skończyłam! - podniosłam głos.
- Chyba nie chcesz, aby twojemu koledze coś się stało - nie chyba wyboru.
- Przez pewien czas, będzie lepiej jak się z nim nie będziesz spotykać. Wreszcie nie muszę ci mówić o tym co się może mu stać. - prychnęłam i skierowałam się ku mojemu mieszkaniu. - Dam ci trochę czasu - dodał, a ja weszłam do środka.
Zasnęłam jak tylko położyłam się na łóżko. Kamira i Star położyły się tuż obok mnie. Znowu przyśnił mi się ten sam sen. Obudziłam się ponownie ze łzami w oczach. Wstałam, przebrałam się, zjadłam co nieco jednak nie za dużo, bo nie miałam apetytu i poszłam do pracy. Wyciszyłam telefon tak, aby nikt mi nie przeszkadzał. Ludzi których spotkałam wtedy pod moim domem, wciąż mieli mnie na oku. Oznaczało to, że jak tylko spotkałam się z Roy'em to coś mu zrobią. Unikałam cały dzień spotkania się z chłopakiem. Zawdzięczałam mu naprawdę dużo, dlatego nie chciałam, aby coś się mu stało. Zgubiłam chłopaków i poszłam do ostatniego miejsca w którym spotkałam się z Roy'em. Do miejsca o którym nikt nie wiedział oprócz jego samego. Było chłodno jednak nie przeszkadzało mi to za bardzo. Wróciłam do domu tym samym podejmując decyzję. Zrobiłam to o co poprosił mnie Ayaz. Ponownie założyłam lisią maskę, wzięłam swój miecz i zrobiłam to. Zabiłam kogoś. Ayaz podziękował mi, a ja w tym momencie wszystko straciłam. Wyrzuciłam swoją maskę do rzeki z mostu, podobnie jak i miecz. Był wieczór, a ja zamiast wrócić do domu poszłam do miejsca o którym tylko ja wiedziałam z Roy'em. Nie widzieliśmy się od kilku dni. Nie mogłam mu nawet w tej chwili spojrzeć w oczy. Usiadłam na wilgotnej trawie i skuliłam się. Oparłam głowę na swoich rękach i spojrzałam się na niebo. Dzisiaj była bardzo piękna pełnia. Po cichu zaczęłam śpiewać piosenkę, a dokładniej mówiąc kołysankę. https://www.youtube.com/watch?v=3K3duSrGfhQ
Śpiewając ją przypomniałam sobie wszystko to co innym wyrządziłam. Z moich oczu zaczęły powoli napływać łzy, których nie mogłam powstrzymać.
- Nareszcie ciebie znalazłem - usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam się za siebie ze łzami w oczach i ujrzałam Roy'a. Otarłam łzy i uśmiechnęłam się. On podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie. Siedzieliśmy w ciszy przez pewien czas. Nie wiedziałam jak mogłam z nim zacząć rozmawiać. Chciałam mu powiedzieć Wybacz! Przepraszam ciebie! Stęskniłam się! Ostatecznie nic nie powiedziałam.
- Czy coś się stało? Czy znowu ktoś ci groził? - zaczął Roy. Nie mogłam uwierzyć. On naprawdę się o mnie martwił.
- Nie, chyba... - powiedziałam cicho. Chciałam powiedzieć coś więcej jednak przeszkodziły nam pewne osoby.
- Wybacz nam, że ci przeszkadzamy, jednak ponownie jesteś nam potrzebna - odwróciliśmy się w stronę usłyszanego głosu.
- Nic więcej nie zrobię! Zrobiłam to ten jedyny raz i nie mam zamiaru nic więcej robić! - wstałam, a Roy za mną.
- Więc to jest ten chłopak, którego tak wiernie ochraniasz. Pewnie nawet nie kim tak naprawdę jesteś. Co nie Śmiercionośny kociaku - chciałam go udusić.
- Zamknij się! - uniosłam głos. - Zostawcie go w spokoju. Wreszcie on nie ma nic wspólnego. Jeżeli chcecie go zranić to zrańcie mnie, a nie jego - spojrzałam się na nich morderczym wzrokiem. Pokazały mi uszy i wilczy ogon. Nie panowałam nad emocjami.
- Skoro nie zamierzasz być posłuszna swojemu panu to nie będziesz nikomu. To mnie miałaś ochraniać to mi przyrzekłaś wierność, a nie jemu! Chłopcy zróbcie porządek z nim, a ja się zajmę naszym porzuconym kotkiem - trzech chłopaków pojawiło obok Roya, a przeciwko mnie stanął Ayaz.
- Nigdy nie pozwolę ci odejść ode mnie Ӧ-y-k-ü! - przemienił się we wilka, podobnie jak tamta trójka.

<Roy???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz