Pomimo tego, że się uparłam to i tak nic dobrego z tego nie wyszło.
Chłopak był tak samo uparty jak ja. Pomimo tego, że usiadłam i nie
miałam zamiaru wyjść, zostałam zmuszona siłą. Zgodziłam się, aby pójść z
nim pod warunkiem, że odstawia na ziemię i pozwoli mi się przebrać. Nie
tylko ja musiałam się przebrać, ale też i również on sam.
- To może niech każdy się z nas przebierze i spotkamy się za godzinę
koło fontanny przy parku. Co ty na to? - spojrzałam się, a on pomyślał
przez chwilę.
- Zgadzam się - pożegnaliśmy się, a ja wzięłam się za przesłanie.
Kompletnie nie wiedziałam co na siebie założyć. Wreszcie zdecydowałam
się i szybko założyłam na siebie to co chciałam. Zwierzaki zostały w
domu, a ja wyszłam. Nie chciałam się spóźnić, a mogłam gdybym się nie
pospieszyła. Przy fontannie spotkaliśmy się w tym samym momencie.
- Hej- wypowiedzieliśmy w tym samym czasie co doprowadzili do śmiechu.
- To jak idziemy? - podał mi rękę, a ja ją chwyciłam i poszłam za nim.
Ludzie do okoła patrzyli na nas bardzo dziwnie, a ja sama nie wiedziałam
dlaczego. Przyłożyłam się bliżej do chłopaka, a on spojrzał na mnie
pytająco.
- Mogę zostać blisko ciebie? Trochę przeraża mnie ich wzrok - on się ciepło uśmiechnął.
- Możesz - powiedział cicho, a ja się uśmiechnęłam. Przed dotarciem do
miejsca, Roy zawiązał mi oczy husteczka. Jak mi ją rozwiązał przede mną
ukazała się przepiękna panorama. Było co dopiero popołudnie, ale przez
porę roku wszystko wyglądało przepięknie. Byliśmy w parku pomiędzy
drzewami z pięknymi kolorowymi liśćmi. Pojedyncze liście spadały
wyglądają przy tym jakby tańczyły.
- Jaki pięknie! - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. - Dziękuję - spojrzałam na niego, a on odwzajemnił uśmiech.
<Roy???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz