- A jak myślisz dlaczego? - W tym momecie tylko posłałem mu szybki uśmiech.
- Sam nie wiem. Równie dobrze mogłbymbyć pochorowanym kaleką w szpitalu, a i tak czułbym się jak syn mojej matki. Czasem nawet bardziej - dopiero teraz ogarnąłem co mówiłem. Wymskęło mi się.
- Ah zapomnij o czym mówiłem, to nieważne! - Powiedziałem szybko raz jeszcze uśmiechając się do mężczyzny. W tym samym momencie wszedłem do gabinetu. Szybko zauważyłem tonę leków i innych środków. Osobiście ich nie biorę, przypominają mi one dni w których byłem chory, a siostra zostawiła ze mną podając mi różne preparaty kiedy powinna się uczyć. Teraz stosuje alternatywy takie jak zioła czy inne sprawy, leki tylko w ostateczności. Pani w średnim wieku spojrzała się na mnie zaskoczona.
- Coś się stało? - zapytała mimo wszystko miłym głosem.
- A nie ja tylko po kartę zdrowia - pokazałem jej papiery. Ta przejrzała szybko dokumenty i bez słowa wstała. Zaczęła szukać w szafce i przekazała mi znalezisko.
- Wpadnij kiedyś i powiedz jak się miewa - powiedziała że smutym uśmiechem i wyraźnie zmartwionym głosem. Tylko kiwnąłem głową, podziękowałem i wyszedłem. Mężczyzny nie było na zewnątrz, pewnie poszedł wykonać swoją pracę. Nigdy nie miałem pojęcia jak nauczyciele radzą sobie z nastolatkami. Wyszedłem z budynku i cóż ja widzę? Oczywiście tegoż samego pana majacego zajęcia z klasą na boisku. Wydawał się bardzo skupiony lecz mimo wszystko odwrócił się i mnie zobaczył. Pojechałem mu ręką w której trzymałem dokument i odwróciłem się na pięcie. Postanowiłem tu wrócić kiedy dostanę odpowiedź o stanie dziewczyny. W końcu ktoś się i nią martwi. Westchnąłem lekko i wybrałem się na przystanek.
<Michael?>
- Sam nie wiem. Równie dobrze mogłbymbyć pochorowanym kaleką w szpitalu, a i tak czułbym się jak syn mojej matki. Czasem nawet bardziej - dopiero teraz ogarnąłem co mówiłem. Wymskęło mi się.
- Ah zapomnij o czym mówiłem, to nieważne! - Powiedziałem szybko raz jeszcze uśmiechając się do mężczyzny. W tym samym momencie wszedłem do gabinetu. Szybko zauważyłem tonę leków i innych środków. Osobiście ich nie biorę, przypominają mi one dni w których byłem chory, a siostra zostawiła ze mną podając mi różne preparaty kiedy powinna się uczyć. Teraz stosuje alternatywy takie jak zioła czy inne sprawy, leki tylko w ostateczności. Pani w średnim wieku spojrzała się na mnie zaskoczona.
- Coś się stało? - zapytała mimo wszystko miłym głosem.
- A nie ja tylko po kartę zdrowia - pokazałem jej papiery. Ta przejrzała szybko dokumenty i bez słowa wstała. Zaczęła szukać w szafce i przekazała mi znalezisko.
- Wpadnij kiedyś i powiedz jak się miewa - powiedziała że smutym uśmiechem i wyraźnie zmartwionym głosem. Tylko kiwnąłem głową, podziękowałem i wyszedłem. Mężczyzny nie było na zewnątrz, pewnie poszedł wykonać swoją pracę. Nigdy nie miałem pojęcia jak nauczyciele radzą sobie z nastolatkami. Wyszedłem z budynku i cóż ja widzę? Oczywiście tegoż samego pana majacego zajęcia z klasą na boisku. Wydawał się bardzo skupiony lecz mimo wszystko odwrócił się i mnie zobaczył. Pojechałem mu ręką w której trzymałem dokument i odwróciłem się na pięcie. Postanowiłem tu wrócić kiedy dostanę odpowiedź o stanie dziewczyny. W końcu ktoś się i nią martwi. Westchnąłem lekko i wybrałem się na przystanek.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz