Znana mi już dobrze głośna i "wesoła" melodia obudziła mnie ze snu.
Ósma. Przynajmniej nie szósta czy piąta jak to bywało parę lat temu. Gdy
w tle wciąż leciała tak znienawidzona przeze mnie piosenka Nate
wskoczył na łóżko szczekając głośno, robiąc przerwy tylko na polizanie
mnie w twarz. Oczywiście domagał się spaceru. Przeciągając się wstałem z
łóżka. Ubrałem się, zjadłem śniadanie, umyłem zęby, czyli to co
powinienem zrobić - zrobiłem. Wyszedłem z psem na spacer przechodząc
koło kampusu. Dotarłem do parku gdzie przez parę ładnych godzin bawiłem
się z Nathanem. Zachowywał się niczym mały szczeniak. Na szczęście nie
miałem lekcji, oznaczało to brak dźwigania dodatkowych kilogramów na
plecach. Kiedy Nate się zmęczył usiadłem na trawie słysząc dźwięk sms'a.
Był on od mojej mamy. "Nie zapomnij odebrać tej karty zdrowia o którą
cię prosiłam!". Ah, zapomniałbym. Z jakiegoś powodu jakaś nastoletnia
uczennica trafiła do szpitala w Phoenix. Była z Chicago, to fakt jednak
wymagany był specjalistyczny zabieg dostępny tyko w placówce w moim
rodzinnym mieście. Dostałem od niej jakieś papiery, ażebym w ogóle tą
kartę mógł zabrać. Wstałem i przyczepiając owczarka na smycz wróciłem do
domu by zabrać te wszystkie papiery. Gdy dotarłem do domu pies rzucił
się na swoje posłanie zapadając w głęboki sen. Na ten widok uśmiechnąłem
się lekko. Zabrałem wszystko i poszedłem na autobus. Po kilkunastu
minutach w oddali było widać szkołę do jakiej uczęszczała owa uczennica.
Wysiadłem i wszedłem do budynku. Szkoła była ogromna, więc uznałem, że
najłatwiejszym sposobem będzie znalezienie pokoju nauczycielskiego. O!
Akurat ktoś tam wchodził. Podbiegłem szybko i spytałem
- Przepraszam pana jak dojść do pielęgniarki? Muszę odebrać pewne dokumenty - powiedziałem pokazując papiery z teczki.
<Michael?>
- Przepraszam pana jak dojść do pielęgniarki? Muszę odebrać pewne dokumenty - powiedziałem pokazując papiery z teczki.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz