niedziela, 16 października 2016

In the night, moon call my name

http://img02.deviantart.net/fadf/i/2015/280/1/a/mark_and_jack___cozy_by_spoonycorn-d9cbh0l.jpg
Imię: Mark
Nazwisko: Powell
Przezwisko: Mark bywa nazywany w różny sposób, choć nie na każde przezwisko reaguje, kilka z nich jest dość rozpoznawalne. Często po usłyszeniu Leroy podnosi głowę, mimo iż imię to nie należy do niego... podobnie może dziać się w przypadku imienia Greg – historia obu jest wystarczająco długa i skomplikowana, że lepiej ich nie opowiadać. Ale jeśli ktoś nie zna tych dwóch, zawsze pozostaje najprostsza opcja — Mo.
Wiek: 21 lat
Data urodzenia: 15 października; Zimno.
Płeć: mężczyzna.
Rasa: Wilkołak
Pochodzenie: Kanada
Status społeczny: Student na drugim roku dziennikarstwa.
Rodzina:
  • Elizabeth Powell, 42 lata — Już nie taka młoda, ale również niestara kobieta kochająca swojego malutkiego synka nad życie. Wilkołaczka od urodzenia o wyjątkowej, śnieżno-białej sierści. Razem ze swoim mężem mieszka w Winnipeg[Kanada], stąd też niestety nieczęsto widuje Marka, jednak ten obiecał dzwonić do niej co tydzień – i o dziwo robi to!
  • William Powell, 46 lat — Starszy od swojej żony, również wilkołak i ojciec Marka oraz jego siostry; Zauważalnie mniej zżyty z synem niż jego żona, choć nie można mówić tu o braku więzi. Relacje z synem były od zawsze dobre, jednak popsuły się nieco po ujawnieniu przez niego swojej orientacji... nie mogę tu ukrywać, iż William zwyczajnie wściekł się na syna, choć niesprawiedliwie. Niemniej przeprosił, ale rany pozostały i wcale nie wygląda na to, by chiał – czy też potrafił – je zasklepić. Nie dzwoni i nie utrzymuje kontaktu, rozmawia z markiem tylko wtedy, gdy zmusi go do tego żona. Nie, żeby Mark miał mu to za złe, ale... ma.
  • Elise Anderson, 26 lat — Ukochana siostrzyczka Marka, która specjalnie dla niego przeniosła się do Chicago. Fioletowowłosa tłumaczka z języka polskiego, Japońskiego oraz Rosyjskiego. Warto również wspomnieć, iż jest ona niewidoma, a pies należący obecnie do Marka miał być jej przewodnikiem, jednak tak razem się zżyli, że oddała mu go. Rodzeństwo mieszka w tym samym mieście i często się ze sobą widuje.
  • Johnny Anderson, 25 lat — Mąż siostry marka; Mężczyzna wie o nim w gruncie rzeczy najmniej i mimo iż się ze sobą lubią, nie zwierzają się sobie zbytnio. Johonny lubi słuchać country i kocha Elise nad życie. Tyle Markowi wystarcza.
Partner: Szuka; jest homoseksualny
Charakter: Hm... kim właściwie jest Mark? Zdaje się, że jego osobowość można by podsumować wcale-nie-takim-złym facetem spod 43/a. Możnaby, ale oczywiście nie będziemy ograniczać się wyłącznie do tego... Mężczyzna faktycznie robi dobre wrażenie w większości napotkanych przypadków, z nielicznymi sytuacjami niejakich wpadek w parku... ale to wiadomo, że żadna osoba niebędąca w tym czasie tym, czym on, raczej nie będzie się na jego widok uśmiechać. Mark bowiem przez większość swojej egzystencji faktycznie się uśmiecha, a stara się robić to szczególnie wtedy, gdy inni patrzą się na niego – przyjemne jest dla niego po prostu, gdy przekazuje swoją radość innym. Nie zawsze można niestety określić, co go właściwie tak raduje... ale czy to ważne? Liczy się sam fakt, prawda? Generalnie, Greg to całkowicie i bez żadnych wątpliwości czystokrwisty ekstrawertyk, niebędący wręcz w stanie do pracy 'samemu', pomijając pisanie, podczas którego niezbędna jest cisza, ale ileż to może niby trwać? Kilkanaście minut na dzień? Nieczęsto dłużej, doprawdy. Świetnie funkcjonuje w grupie, niestety w samotności analogicznie jego wydajność diametralnie spada... on zwyczajnie nieznosi samotności, jeśli nie ma więc w pobliżu nikogo innego – autentycznie zaczyna prowadzić dziwnie wyglądający dialog z psem. Nie, żeby wzajemnie się rozumieli... ale coś w tej więzi jest. Niemniej nie oszukujmy się, to wygląda dziwacznie. Mark to po prostu dusza towarzystwa, choć może nie do końca... bądź co bądź przewodnikiem stada nazywać się go nie powinno, aczkolwiek, wataha jest na pewno jedną z najważniejszych aspektów jego życia, toteż nie należy się dziwić, widząc go na jakiejkolwiek imprezie. Nie mógłby jej przegapić, szczególnie jeśli został na nią zaproszony. Nie nazywajcie go tylko nierobem! Oh, ten miłośnik wolności z całą pewnością nie jest leniwy, a już na pewno nigdy nie ma zamiaru wymigiwać się od żadnego zobowiązania. On zwyczajnie lubi pracę, szczególnie tę dla innych, dlaczego więc miałby jej unikać? Wręcz przeciwnie... lubi pracować. I nie chodzi tu już o samo wynagrodzenie – choć jest ono dodatkową zachętą! - a o fakt pracy. Po co komu żyć, skoro miałby bez przerwy tylko siedzieć i 'nic' nie robić? Nie. Niektórzy sąsiedzi Marka z początku nie przepadali za nim... nie, żeby był jakiś denerwujący – po prostu ma to do siebie, że lubi słuchać głośnej muzyki, kiedy już zupełnie nie ma co robić, a jednocześnie jest nocnym markiem. Nie potrafi po prostu przestawić się z trybu nocnego... i z resztą nie do końca ma na to ochotę - „bo w końcu skoro i tak co pełnię mam noc z głowy...” - Chodzi spać przeważnie w okolicach drugiej i trzeciej nad ranem. Przez cały ten czas ma włączoną muzykę lub filmy. A wiadomo, że nie każdemu to pasuje. Ale przynajmniej ostatnimi czasy zaczyna pamiętać, że powinno się zakładać słuchawki.
Aparycja: Dobrze zbudowany, czasem nawet uczęszczający na siłownię, mężczyzna o wzroście 176cm. Przynajmniej podczas ostatniego badania profilaktycznego w liceum... od tamtego czasu się nie mierzył, może więc być o te dwa centymetry wyższy - wcale nie przeczy. Jest to błękitnooki szatyn, farbuje jednak włosy na zielono. Raczej zawsze ma na twarzy delikatny, kilkudniowy zarost - który zostawia, myśl sobie co chcesz, celowo. Rysy jego twarzy są typowo 'północne' - ostre, przywodzące na myśl faktycznie zwierzęce... ale nie jest to nic dziwnego, częstow końcu tak bywa, gdy oboje rodziców to wilkołaki. Karnacja jego skóry jest za to dość jasna, mimo iż nie powinno używać się tu słowa 'blada' - po prostu jasna, nie opalona. I to w sumie tyle... nic specjalnego. Zieleń odbija się w tłumie, ale dziś i to zaczyna być przecież codziennością.
Historia: Mark urodził się w Kanadzie, skąd też pochodzą jego rodzice. W tym kraju uczęszczał również do podstawówki i liceum, które – swoją drogą - skończył z całkiem dobrymi ocenami. Mimo iż właśnie w tym okresie pojawił się u niego problem wrodzonej klątwy, którzy rzecz jaska trzeba było w jakiś sposób opanować, niemal wcale nie rzutowało to na jego wyniki. Zaczął panować nad sobą już po trzeciej pełni, czwarta była niemal zupełnie świadoma i choć przemiany z własnej woli nie wychodzą mu tak dobrze, ja by chciał aż do teraz, można powiedzieć, iż klątwa wilkołactwa nie doskwiera mu wcale tak bardzo, jak mogłaby. Warto również wspomnieć, iż od zawsze jego siostra dla Grega była oczkiem w głowie – zawsze jej pomagał i niemal nie ustępował, co choć czasem doprowadzało ją samą do furii... trzeba także przyznać – jest całkiem słodkie. Nie możemy to oczywiście mówić o pomocy przy pierwszych przemianach, co by nie było - Elise jest starsza od brata i przeszła to na kilka lat przed nim, przez co nie mógł jej wspierać, jednak wygląda na to, że nadrobił to z nawiązką. To od niego dostała pierwszego psa-przewodnika... drugiego również, jako że z poprzednim zżył się zbyt mocno. Rok po napisaniu matury, Mark zrobił sobie rok wolnego od nauki... miał do tego pełne prawo, w końcu uczył się nieprzerwanie już od ponad trzynastu lat. W tym czasie jednak nie było mu tak doobrze, jak można by myśleć... nie musiał pracować – robili to za niego oczywiście rodzice, jednak w tamtym czasie przyszedł czas na to, czego tacy jak on obawiają się w gruncie rzeczy najbardziej, a do tego często słusznie. Ale w końcu trzeba było powiedzieć to nagłos... wszyscy dookoła pytali się, 'Dlaczego zerwałeś z Annalise? Przecież tak ją lubiłeś!' Ona nie mogła tego powiedzieć, takich rzeczy się nie robi. Jednak w końcu się przełamał: „mamo, tato, jestem gejem.” Tak szczere. No i co? Właśnie... jakby to ująć? Takie jedno zdanie jest w stanie zepsuć całą atmosferę w domu. O ile mamie to nie przeszkadało – ba, choćby jej najukochańszy w świecie synek rozszarpał pół wsi, ona i tak zwane po kilku dniach by mu wybaczyła – tak ojciec wpadł w furię, i mimo że już dawno przeprosił mężczyznę, rany wciąż pozostały... nie te cielesne, dwa wilkołaki do jednego – to nie problem. Chodzi tu raczej o słowa, które z całą pewnością nigdy nie powinny zostać wypowiedziane... ale zostawmy to już. Wystarczy, że ojciec i syn nie mają ochoty się do siebie odzywać, w obawie o kolejny spór. Po całym tym pechowym roku Mark w końcu złożył papiery do swojej wymarzonej uczelni... i się dostał. Gdy otworzył tę kopertę, cały jego dół i złość faktycznie zniknęła, a na jego twarzy faktycznie z powrotem zagościł najprawdziwszy w świecie uśmiech. „Dostałem się! Mamo, dostałem się! Widziałaś?” Prawdziwa euforia połączona z bieganiem w tą i z powrotem po całym domu... pakowanie się wyglądało podobnie, ale to już raczej za sprawą jego własnej chaotyczności. Jakkolwiek dobrze się nie uczy - nigdy nie ma pojęcia, co gdzie jest... a właściwie nie tyle nie pojęcia, co gdzie kładł. Oh, to wie doskonale, choć często nie są to miejsce łatwe dla innych do odgadnięcia. Największym problemem zawsze było to, że inni przekładają wszystko, aby było to łatwiej znaleźć. I psują jego ład w chaosie. Właściwie dopiero w ostatniej chwili okazało się, że siostra chce zabrać się z Markiem i zamieszkać w tym samym mieście, co on. Jeszcze paręnaście minut przed wyjazdem Mo autentycznie żegnał się z nią, po czym ona stwierdziła, iż również wyjeżdża... ba, miała nawet już wynajęte mieszkanie w Chicago! I ukrywała to przez cały ten czas, aż do czasu wyjazdu. Zmowa z matką. Elise przecież nie korzysta z komputera, ale... to przecież świetne!
Tak więc razem przebyli te kilkaset kilometrów. Mężczyzna najpierw zatrzymał się u siostry, by pomóc jej się rozpakować w mieszkaniu, potem dopiero pojechał do siebie... mieszkają dwie przecznice od siebie i tak też żyją już od tych mniej-więcej dwóch lat.
Inne:
  • Mark od zawsze był i analogicznie jest homoseksualny. Niektórzy mogliby się zacząć oburzać, bo 'przecież w liceum miał dziewczynę i w ogóle'... ale należy zadać pytanie: Było mu z nią 'dobrze', czy ją kochał?
  • Słucha głównie rocka, aczkolwiek nie pała szczególną nienawiścią – czy choćby niechęcią – do żadnego gatunku muzyki. Wyznaje zasadę, że w każdym albumie znajdzie się jakaś perełka. Możnaby co prawda to podważać różnymi przykładami... ale wyjątki potwierdzają regułę, w gruncie rzeczy nawet smutne Disco-Polo może się na coś przydać.
  • Nienawidzi orzechów; Może to wydawać się głupie i bezsensowne, według niektórych może to nawet podchodzić pod fobię, jednak mężczyzna nigdy w życiu nie weźmie do ust, co ma orzechy choćby w nazwie. Włoskie, laskowe... jakiekolwiek.
  • Jego ulubionym gatunkiem książki oraz filmu jest Thriller, aczkolwiek dobrym horrorem także nie pogardzi... za to nie przepada za komedią. Większość z tworów tego typu zwyczajnie go drażni, szczególnie często przebijający się w nich głupkowaty humor w stylu 'Ha-Ha! Oberwał w JAJA!' Nie... tej jednej rzeczy mężczyzna zwyczajnie nie jest w stanie zdzierżyć.
  • Znajomi często proszą go o napisanie dla nich życzeń i innych 'kartek gratulacyjnych'... zapewne ze względu na charakter pisma — jak można się domyślić, nieprzeciętny. Talent do kaligrafii 'odziedziczył', nie wiadomo tylko po kim.
  • Uwielbia kawę. Kawę espresso, kawę rozpuszczalną, kawę obojętnie-jaką. Każda jest dla niego dobra, a dzień bez wypicia jej porannego kubka zdaje się dniem pozbawionym 'tego czegoś', tego niezbędnego elementu... jakiś pusty. Uzależnienie? Wcale nie przeczę.
  • Jego ulubiony kolor to zielony, stąd też kolor włosów.
  • Ma trzyletniego Labradoora o imieniu Roco.
Login/email: Aveshu [H] aveshu1946@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz