Zabawa liśćmi zamiast śniegu, była zabawna i to mega. Ostatecznie to ja
wygrałam z liśćmi w głowie. Do okoła było pełno kolorowych liści, ale w
moich włosach można też było je też znaleźć. Ostatecznie Roy pomógł mi
je wyciągać. Zajęło nam to trochę, jednak opłaciło się.
- Dziękuję ci - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. - Zasłużyłeś na nagrodę za pomoc królowej - podeszłam bliżej i dałam mu buziaka w policzek. Na twarzy chłopaka pojawiły się rumieńce, a ja roześmiałam się. - Skoro ty zabrałeś mnie tutaj to i ja zabiorę ciebie gdzieś - uśmiechnęłam się. Chwyciłam za rękę chłopaka i zaciągnęłam za sobą. Wzięłam go na najlepsze crepsy jakie kiedy kolwiek w życiu jadłam. Poprosiłam, aby usiadł sobie na ławce i poczekał na mnie, a ja podeszłam po crepsy. Wzięłam naleśnika z bananem i truskawkami, nutellą i polewą czekoladową i po jednej połowie była bita śmietana. Wzięłam tylko na jednej stronie bitą śmietanę, bo nie wiedziałam czy Roy lubi. Dla siebie wzięłam podobne z tym, że było więcej owoców i bitej śmietany. Zapłaciłam i chwyciłam oby dwa w ręce.
- Proszę to dla rycerza, który uratował mnie z liści we włosach - podałam mu i uśmiechnęłam się szeroko. Dzisiejszego dnia nie mógł mi nikt zepsuć, a bynajmniej miałam taką nadzieję.
- I jak smakuje ci?
Roy???
- Dziękuję ci - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. - Zasłużyłeś na nagrodę za pomoc królowej - podeszłam bliżej i dałam mu buziaka w policzek. Na twarzy chłopaka pojawiły się rumieńce, a ja roześmiałam się. - Skoro ty zabrałeś mnie tutaj to i ja zabiorę ciebie gdzieś - uśmiechnęłam się. Chwyciłam za rękę chłopaka i zaciągnęłam za sobą. Wzięłam go na najlepsze crepsy jakie kiedy kolwiek w życiu jadłam. Poprosiłam, aby usiadł sobie na ławce i poczekał na mnie, a ja podeszłam po crepsy. Wzięłam naleśnika z bananem i truskawkami, nutellą i polewą czekoladową i po jednej połowie była bita śmietana. Wzięłam tylko na jednej stronie bitą śmietanę, bo nie wiedziałam czy Roy lubi. Dla siebie wzięłam podobne z tym, że było więcej owoców i bitej śmietany. Zapłaciłam i chwyciłam oby dwa w ręce.
- Proszę to dla rycerza, który uratował mnie z liści we włosach - podałam mu i uśmiechnęłam się szeroko. Dzisiejszego dnia nie mógł mi nikt zepsuć, a bynajmniej miałam taką nadzieję.
- I jak smakuje ci?
Roy???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz