Wincenty przypatrywał się chwilę badawczo swojej towarzyszce w milczeniu, kiwając lekko i dosyć machinalnie trzymaną w dłoni szklanką, jakby chciał z jakiegoś powodu wymieszać dokładnie tę resztkę wody, która w niej została. Próbował ocenić, czy V nosi na sobie jakieś ślady pozostawione przez zażywanie narkotyków. Szczerze mówiąc nie znał się jakoś szczególnie na tych sprawach, a jedyne oznaki narkomanii, jakie w chwili obecnej przychodziły mu do głowy, to te dość nieprzyjemne zdjęcia "przed i po" ludzi, którzy spędzili lata na obcowaniu z nielegalnymi specyfikami. Trafił na nie bodajże w którejś gazecie. Albo to był internet?
W każdym razie V ani trochę - przynajmniej jak na jego niewprawne oko - nie przypominała żadnej z tych osób, przynajmniej nie ze zdjęć "po", bo Gauthier szczerze mówiąc poważnie zastanowiłby się, nim odmówił jej podobieństwa do którejś z twarzy "przed".
Mimo wszystko nawet jeśli nie wyglądała, to przynajmniej zabrzmiała, jakby znała się na rzeczy. To Wincentego w pewnym sensie nawet ucieszyło, bo oznaczało - zakładając oczywiście, że ma co do niej rację i nie wyciągnął błędnych wniosków - że jednak nie różnią się od siebie aż tak bardzo, jak sądził. W gruncie rzeczy dilerstwo i mordowanie na zlecenie dzieli tylko niewielki odstęp - i oba te zawody zdecydowanie leżą na dokładnie tej samej półce.
Gauthier odgonił od siebie te myśli, uznając, że zbytnio się zagalopował - nie miał przecież żadnej pewności, że chociaż część jego domysłów jest prawdą, no i zdając sobie w końcu sprawę z tej niezręcznej ciszy, która pomiędzy nimi zapadła.I właśnie akurat wtedy dziewczyna stwierdziła, że musi już iść. Ghul miał tylko nadzieję, że to faktycznie przez psa, a nie przez niego.
- Chętnie się przejdę - oznajmił z uśmiechem, również wstając i zakładając płaszcz, który uprzednio przewiesił przez oparcie krzesła. - No i powinienem cię przecież odprowadzić, gdybyś tak przypadkiem postanowiła zaatakować kolejnego niewinnego przechodnia, nie sądzisz?
<Vivian? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz