niedziela, 2 października 2016

od Roy'a - CD Ӧykü

Zacząłem cicho śpiewać.
Po pewnym czasie Ӧykü zasnęła a ja korzystając z tej chwili zdjąłem jej bandaż i obejrzałem ją dokładnie. Rana cięta. Wyraźnie było czuć od niej jakąś truciznę. Kto mógł jej to zrobić?
Zabrałem dziewczynę na ręce i ruszyłem w stronę mojego domu. Nie zostaniemy przecież chyba tak na zewnątrz? Dziewczyna wtuliła się we mnie. Miała rumieńce na policzkach. Widocznie dostała gorączki. Wcale się nie dziwię, w końcu została otruta.
Otworzyłem drzwi, po czym ruszyłem do salonu. Położyłem dziewczynę na kanapie. Po czym udałem się do kuchni. Babci nie było, z jednej strony to nawet dobrze. Wyjąłem z szafki 'wspomagacz'. Gdy byłem młodszy, w celach treningu często się trułem.
Podszedłem do dziewczyny i podałem jej trochę tego wpomagacza. Dlaczego 'wspomagacz'? W trudnych otruciach babcia zawsze mi to podawała i zaczynała leczyć swoimi umiejętnościami. Zrobiłem tak jak robiła to moja babcia. Naszykowałem miskę i usiadłem koło Ӧykü. Położyłem obie ręce na brzuchu diewczyny i mocno skupiłem calą swoją uwagę na jej wnętrzonściach.
Jest. Trutka miała dziwną brązową konstyntencję przypominającą kawę, była jednak nieco gęstsza. Skupiłem się i lekko uderzyłem w środek żołądka, to powinno spowodować opuźnione wymioty.
Skupiłem się teraz na ranie. Nie było z nią już tak źle. Wspomagacz podziałał. Zacząłem leczyć właśnie jej ranę, gdy nagle Ӧykü zaczęła robić odruchy wymiotne. Pochyliłem jej głowę nad miską i czekałem na wymioty.

Posprzątałem po zabiegu. Ӧykü spała jeszcze. Usiadłem obok niej. Wyglądała na spokojną. Gorączka zniknęła. Za niedługo północ. Zacząłem robić się senny. Zanim się spostrzegłem, spałem.


Ӧykü??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz