poniedziałek, 3 października 2016

Od Aarona - CD Michaela

Znana mi już dobrze głośna i "wesoła" melodia obudziła mnie ze snu. Ósma. Przynajmniej nie szósta czy piąta jak to bywało parę lat temu. Gdy w tle wciąż leciała tak znienawidzona przeze mnie piosenka Nate wskoczył na łóżko szczekając głośno, robiąc przerwy tylko na polizanie mnie w twarz. Oczywiście domagał się spaceru. Przeciągając się wstałem z łóżka. Ubrałem się, zjadłem śniadanie, umyłem zęby, czyli to co powinienem zrobić - zrobiłem. Wyszedłem z psem na spacer przechodząc koło kampusu. Dotarłem do parku gdzie przez parę ładnych godzin bawiłem się z Nathanem. Zachowywał się niczym mały szczeniak. Na szczęście nie miałem lekcji, oznaczało to brak dźwigania dodatkowych kilogramów na plecach. Kiedy Nate się zmęczył usiadłem na trawie słysząc dźwięk sms'a. Był on od mojej mamy. "Nie zapomnij odebrać tej karty zdrowia o którą cię prosiłam!". Ah, zapomniałbym. Z jakiegoś powodu jakaś nastoletnia uczennica trafiła do szpitala w Phoenix. Była z Chicago, to fakt jednak wymagany był specjalistyczny zabieg dostępny tyko w placówce w moim rodzinnym mieście. Dostałem od niej jakieś papiery, ażebym w ogóle tą kartę mógł zabrać. Wstałem i przyczepiając owczarka na smycz wróciłem do domu by zabrać te wszystkie papiery. Gdy dotarłem do domu pies rzucił się na swoje posłanie zapadając w głęboki sen. Na ten widok uśmiechnąłem się lekko. Zabrałem wszystko i poszedłem na autobus. Po kilkunastu minutach w oddali było widać szkołę do jakiej uczęszczała owa uczennica. Wysiadłem i wszedłem do budynku. Szkoła była ogromna, więc uznałem, że najłatwiejszym sposobem będzie znalezienie pokoju nauczycielskiego. O! Akurat ktoś tam wchodził. Podbiegłem szybko i spytałem
- Przepraszam pana jak dojść do pielęgniarki? Muszę odebrać pewne dokumenty - powiedziałem pokazując papiery z teczki.

<Michael?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz