Chłopak chwycił mnie za rękę i pobiegł ciągnąc mnie za sobą. Doszliśmy
do kamiennej ścieżki. Roy ostrożnie przechodził z jednego na drugi
kamień. Jednak gdy miał być to już czwarty kamień na który przeszedł
poślizgnął się i wpadł do rzeki. O dziwo zmienił się w wilka co mnie
jeszcze bardziej rozśmieszyło. Roy w postaci wilka, mało kiedy
spotykane. Chcąc się jakoś wytłumaczyć zaczął jąkać się co mnie jeszcze
bardziej rozśmieszyło. Roy wrócił na brzeg gdzie i ja byłam. Myślałam,
że po prostu wejdzie na brzeg jednak on zaczął mnie chlapać wodą.
Prosiłam go, aby przestał jednak nie przestawał. Nie pozostało mi nic
innego jak zrobić to samo co on. Weszłam do rzeki i zaczęłam go chlapać.
Pomimo tego, że woda była straszliwie zimna to zabawa i widok jak Roy
się uśmiecha nie przeszkadzała mi. Podeszłam jeszcze bliżej. Ochlapałam
go tak mocno jak tylko mogłam, przez co się przewrócił po robiąc krok w
tył nie zauważył kamienia. Rozśmieszyło mnie to bardziej niż tamten
upadek. Podeszłam i wyciągnęłam rękę, aby mu pomóc. Chwycił mnie za rękę
jednak nie wstał, a przyciągnął do siebie przez co wpadłam do rzeki i
to wprost na niego. Roy przemienił się w człowieka. Będąc nad nim
spojrzałam mu się wprost w oczy i uśmiechnęłam.
- Nareszcie się uśmiechasz! - Spojrzał się na mnie zakłopotanym wzrokiem. Po chwili wstałam i spojrzałam się na niebo, które robiło się powoli pomarańczowe. Pomogłam wstać chłopakowi i wyszliśmy na brzeg. Spojrzałam się na godzinę w telefonie. - Muszę iść, bo mam za godzinę wykład - Powiedziałam do chłopaka.
- A gdzie znajduje się twoja uczelnia? - Spytał.
- Jakieś pięćdziesiąt minut drogi stąd - Odpowiedziałam.
- Więc nawet nie zdążysz wejść do domu, aby się przebrać - Zrozumiał, a ja przytaknęłam głową, że ma racje.
- Spokojnie nie będzie tak, źle. Mam jeszcze swoją długą bluzę, więc nikt się nawet nie skapnie, a włosy wyschną, jedynie będą lekko wilgotne - Ja nie widziałam problemu, jednak Roy chyba tak. - Dlaczego masz taką minę? - Spytałam się.
<Roy???>
- Nareszcie się uśmiechasz! - Spojrzał się na mnie zakłopotanym wzrokiem. Po chwili wstałam i spojrzałam się na niebo, które robiło się powoli pomarańczowe. Pomogłam wstać chłopakowi i wyszliśmy na brzeg. Spojrzałam się na godzinę w telefonie. - Muszę iść, bo mam za godzinę wykład - Powiedziałam do chłopaka.
- A gdzie znajduje się twoja uczelnia? - Spytał.
- Jakieś pięćdziesiąt minut drogi stąd - Odpowiedziałam.
- Więc nawet nie zdążysz wejść do domu, aby się przebrać - Zrozumiał, a ja przytaknęłam głową, że ma racje.
- Spokojnie nie będzie tak, źle. Mam jeszcze swoją długą bluzę, więc nikt się nawet nie skapnie, a włosy wyschną, jedynie będą lekko wilgotne - Ja nie widziałam problemu, jednak Roy chyba tak. - Dlaczego masz taką minę? - Spytałam się.
<Roy???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz