Poszłam razem z chłopakiem i nie mógł nic zrobić. Bez jego z gody czy
zaprzeczeń i tak zrobiłabym wszystko po swojemu. Co prawda nie weszłam
do pokoju gdzie znajdował się jego wujek, ale mi to nie przeszkadzało.
Po kilku minutach Roy wyszedł, a dokładnie mówiąc to strażnicy
wyprowadzili jego. Podeszłam do niego szybko i spojrzałam się na niego.
Tuż po nim wyprowadzili mężczyznę, prawdopodobnie był to jego wujek.
Chłopak miał smutną, ale też i za razem złą minę. Wyszliśmy tuż po tym
jak jeden z policjantów przeprowadził rozmowę na osobności. Szliśmy w
kompletnej ciszy. Jak tylko wyszliśmy na chwilę przystanęliśmy. Ja
wyjęłam jedno z ciastek i wepchnęłam je wprost do ust chłopaka.
- Proszę! - Chłopak spojrzał się na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Ja... - Nie skończył bo wetknęłam mu kolejne ciastko do ust.
- Skoro cisza była to niech już tak zostanie do czasu jak nie dojdziemy na miejsce - Wzięłam go za rękę i poprowadziłam.
Za każdym razem jak chciał się odezwać wpychałam mu ciastko do ust. Zaprowadziłam nad rzekę. miejsce otoczone było zielenią. Mało kto znał to miejsce. Były tam wiśnie sakury. Było to miejsce w którym to Roy mógł wreszcie odpocząć. Zakryłam mu oczy swoimi rękoma i zaprowadziłam go w miejsce. Odkryłam mu oczy. Był już tam koc i kosz piknikowy tak jak o to poprosiłam Cennet.
- Zapraszam ciebie i twoją skwaszoną miną na małe co nieco - Uśmiechnęłam się do niego. - Jak zjesz kanapki i deser, posłuchasz odgłosów ptaków i się trochę zrelaksujesz, to możesz mi potem opowiedzieć jakąś ciekawą historyjkę - Dodałam i usiedliśmy oby dwoje na kocu. Co prawda chłopak się trochę wahał, ale wreszcie jak mu wepchnęłam pierwszą kanapkę do ust. Roy zaczął ją jeść, a ja wsłuchałam się w odgłosy ptaków. Przez to przypomniało mi się pewna piosenka. Zapominając o całym świecie do okoła, zaczęłam śpiewać.
- Wybacz - Powiedziałam jak tylko zorientowałam się, że odcięłam się od świata.
<Roy???>
- Proszę! - Chłopak spojrzał się na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Ja... - Nie skończył bo wetknęłam mu kolejne ciastko do ust.
- Skoro cisza była to niech już tak zostanie do czasu jak nie dojdziemy na miejsce - Wzięłam go za rękę i poprowadziłam.
Za każdym razem jak chciał się odezwać wpychałam mu ciastko do ust. Zaprowadziłam nad rzekę. miejsce otoczone było zielenią. Mało kto znał to miejsce. Były tam wiśnie sakury. Było to miejsce w którym to Roy mógł wreszcie odpocząć. Zakryłam mu oczy swoimi rękoma i zaprowadziłam go w miejsce. Odkryłam mu oczy. Był już tam koc i kosz piknikowy tak jak o to poprosiłam Cennet.
- Zapraszam ciebie i twoją skwaszoną miną na małe co nieco - Uśmiechnęłam się do niego. - Jak zjesz kanapki i deser, posłuchasz odgłosów ptaków i się trochę zrelaksujesz, to możesz mi potem opowiedzieć jakąś ciekawą historyjkę - Dodałam i usiedliśmy oby dwoje na kocu. Co prawda chłopak się trochę wahał, ale wreszcie jak mu wepchnęłam pierwszą kanapkę do ust. Roy zaczął ją jeść, a ja wsłuchałam się w odgłosy ptaków. Przez to przypomniało mi się pewna piosenka. Zapominając o całym świecie do okoła, zaczęłam śpiewać.
- Wybacz - Powiedziałam jak tylko zorientowałam się, że odcięłam się od świata.
<Roy???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz