Moim „oprawcą”, który drzwiami złamał mi nos, okazała się dziewczyna.
Była niewiele ode mnie niższa, jak i zapewne młodsza. W końcu ja mam
prawie sto lat, cały jeden wiek, co nie? Zwykli ludzie mnie nie
przeżyją, tym bardziej, że wyglądam na... siedemnastolatka? Jakoś tak.
Miała czarne włosy, tak jak ja. Były pofalowane i związane w koński
ogon. Jej cera była blada, a oczy ciemne. Rysy twarzy były bardzo
widoczne, przez co wyglądała trochę... jak umarlak, albo coś w tym
stylu. Nos miała nieco zadarty do góry. Gdy zgodziłem się na jej
propozycje i weszliśmy do środka, musiałem zignorować oczy ludzi, które
się na mnie skierowały. W końcu nie często widać poturbowanego
człowieka, prawda? Dziwnie to brzmi, ale jaka jest szansa, że właśnie w
tej kawiarni, której ty przebywasz wejdzie nagle ktoś ze świeżo rozbitym
nosem? No raczej mała. Usiadłem w wolnym stoliku. Większość ludzi
przestała się na mnie gapić, jednak nie wszyscy. Nawet kilka par
dziewczyn szeptały patrząc i wskazując na mnie palcem. Przedziwnie się
czułem. Miałem ochotę wyjść, ale z w deszcz z rozbitym nosem. Dziewczyna
stała przez chwilę przy stoliku, przy którym siedziałem, jakby
zastanawiała się, co by mogła teraz zrobić. Puściłem swój nos i wytarłem
rękę o bluzę. Czułem jak ciepła ciecz ogranicza swoje ruchy i dopiero
po paru sekundach doszła do moich ust, a do brody po paru minutach.
Dopiero teraz bardziej przyjrzałem się dziewczynie. Była bardzo chuda,
może nawet i za chuda. Jakby miała niedowagę, anoreksję, czy coś
takiego. Była ubrana w luźną bluzkę i spodnie. Wyglądała trochę jak
piżama, ale w pewien sposób był to normalny widok. W tej chwili jedyne
co mi zostało, to czekać. W końcu tajemnicza osoba poszła do lady, skąd
przyniosła mi chusteczki. Podziękowałem za nie i przyłożyłem dwie z nich
do rozbitej części ciała. Wytarłem także czerwone linie ciągnące się z
nosa do brody i aż po szyję.
- Na prawdę mi przykro. Nie miałam zamiaru cię walnąć - w końcu usiadła naprzeciwko mnie. Spojrzałem na nią spokojnym wzrok i wymusiłem się do delikatnego uśmiechu.
- Nic się nie stało. U mnie to norma - odparłem z dziwnym głosem, gdyż miałem w pewien sposób zatkany nos nie tylko chusteczką, ale i krwią.
<Tiffany?>
- Na prawdę mi przykro. Nie miałam zamiaru cię walnąć - w końcu usiadła naprzeciwko mnie. Spojrzałem na nią spokojnym wzrok i wymusiłem się do delikatnego uśmiechu.
- Nic się nie stało. U mnie to norma - odparłem z dziwnym głosem, gdyż miałem w pewien sposób zatkany nos nie tylko chusteczką, ale i krwią.
<Tiffany?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz