wtorek, 1 listopada 2016

od Thomasa - CD Marka

Kobieta była na prawdę upierdliwa. Ciągle zmieniała pozy, narzekała na konia, a nawet na mnie. Nic jej nie pasowało, ani moje propozycje, a swoimi szybko się nudziła. Z trudem udało mi się cyknąć jej parę fotek, którymi na szczęście była zachwycona. Miałem ochotę rzucić się na nią i ją udusić, ale nie miał bym z tego zysku. Wręcz przeciwnie. W sumie to i tak dzisiaj się przemieniam, więc będę mógł się odstresować niszcząc wszystko. Bo zapewne tak będzie, nigdy nie potrafiłem kontrolować wilczej natury i raczej się nie nauczę. Zostaje mi tylko czekać na koniec i modlić się, aby następny raz nie był gorszy. Jedyny plus tego, że zostałem kiedyś ugryziony jest to, że nie odczuwałem żadnego bólu przed przemianą. Jedynie po, gdy coś sobie zrobiłem.
Po skończonej sesji poszedłem do parku. Od razu przebrałem się w niepotrzebne ciuchy, ponieważ podczas przemiany wszystko mi się rwie i nie nadaje się do użytku. Tak będzie też i teraz, tak więc nie miałem wyboru.
Krok za krokiem. Jeden, piąty, dziesiąty. I nagle z tyłu. Krok za krokiem.
- Widzimy się ponownie - usłyszałam za sobą głos. Gdy się odwróciłem, zobaczyłam dwójkę ludzi. Kobietę i mężczyznę, zapewne młodszych ode mnie, bo nie wszyscy ludzie mogą przezywać wieki. Najpierw spojrzałem na dziewczyną, tą samą ślepą młodą panienkę, bardzo miłą, na która przypadkiem wpadłem na ulicy. Następnie wzrok skierowałem na jej towarzysza. To był ten sam zielonowłosy chłopak z lekkim zarostem na twarzy, który mnie "zaatakował" przez ten wypadek. Ale w tej chwili jego głos był bardzo spokojny, jakby to był zupełnie inny człowiek.
- Um... Cześć - nie zbyt wiedziałem co mogłem powiedzieć, a to blo zbyt proste. Na twarzy kobiety pojawił się mały uśmiech.
- Nie miałem czasu się wtedy przedstawić - wyciągnął w moim kierunku dłoń. - Jestem Mark - przedstawił się. Przez sekundę patrzyłem zdezorientowany na jego dłoń, aż w końcu ją uścisnąłem mówiąc "Thomas". Dziewczyna przedstawiła mi się jako "Elise". Bardzo ładne imię.
- Ej, jeszcze raz bardzo przepraszam za wpadnięcie na... - nie zbyt wiedziałem czego mogli ode mnie chcieć, a tylko to mi przyszło do głowy. Jakoś nie chciałem mieć dodatkowych problemów, także ponownie zacząłem się tłumaczyć i przepraszać. Chociaż w rzeczywistości nie było za co, ale tylko to mi pozostało. A do tego ten zapach... Oni obydwoje mieli taką jakąś znajomą woń...

<Mark? Wybacz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz