czwartek, 10 listopada 2016

od Vivian - CD Wincentego

- No dobra, powiedzmy, że ci wierzę - uśmiechnęła się lekko - Pewnie masz dużo większe doświadczenie w sprawach uczuciowych niż ja.
Nieco jej ulżyło. Nie spodziewała się, że Wincenty przyjmie tą informacje z taką łatwością. Zazwyczaj dziewczyny jej pokroju były wyszydzane i traktowane niepoważnie, ale przecież on praktycznie jej nie znał. Nie mógł przewidzieć co zrobi, więc uznała, że powiedział to przynajmniej po części dlatego, żeby jej nie zranić. Takie wytłumaczenie było całkiem niezłe.
- Chodźmy do parku - zarządziła Vivian, ciagnąć psa za smycz aby zmienił kierunek - Tam będę mogła go puścić bez obaw, że kogoś zabije.
Wincenty skinął w odpowiedzi głową. Szli w ciszy, przerywanej jedynie szelestami, które wydawał przedzierający się przez najgorsze zarośla Ash. Jego właścicielka cicho westchnęła. Czuła się naprawdę dobrze, pierwszy raz od dłuższego czasu. Zazwyczaj przemierzała ten park samotnie, wzdrygając się przez każdy szelest. A teraz był z nią Wincenty i chociaż praktycznie w ogóle się nie znali to czuła, że może mu zaufać. Nie była naiwna. Po prostu zatęskniła za takimi normalnymi, ludzkimi kontaktami, które nie były jedynie romansem lub czystym biznesem.
- Nie masz pojęcia, jak fajnie jest wreszcie do kogoś otworzyć pysk bez powodu - powiedziała cicho - Nie bojąc się, że cię zwyzywa, wkurwi albo będzie chciał przelecieć.

<Wincenty?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz