wtorek, 1 listopada 2016

od Ӧykü - CD Roy'a

Roy się zgodził iść ze mna, a ja jak małe dziecko na widok lizaka ucieszyłam się, a wyraziłam to poprzez ogromny uśmiech na twarzy. Nasza piękna chwilę szczęścia popsuł deszcz. Nie mieliśmy parasola, a do okoła nie było gdzie się schronić. Roy chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy do jego domu. Babci Roy'a nie było. Nie wiem co prawda gdzie, była, ale może i to lepiej. Bynajmniej by się nie zaczęła o mnie wszystkiego wypytywać, a zwłaszcza o rodziców. Nienawidziłam tematu na temat moich rodziców. Jak na złość wywaliło korki i musieliśmy skorzystać ze świec i latarek. Roy zszedł na dół, jednak jak tylko szedł po schodach połknął się i zleciał na ziemię. Niby nic mu nie było, a jednak bolały go plecy. Poszłam we wskazane miejsce przez Roy'a po apteczke, po czym przyszłam z powrotem. Chłopak zdjął koszulkę, a ja posmarowałam mu obolałe miejsce.
- Roy to nie wygląda za dobrze. Czy na pewno nic ci nie jest? - spojrzałam na niego. A widząc po jego minie to nie chciał, abym się o niego nie martwiła. - To co teraz będziemy robić? - spojrzałam się na niego, a on akurat założył swoją koszulkę.
- Nie wiem - odparł, rozejrzałam się do okoła. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Widząc jabłka wzięłam nóż i kilka jabłek w rękę. Usiadłam obok Roy'a, a on spojrzał się na mnie pytająco. Wzięłam jedno jabłko do ręki, przekroiłam na pół i z jednej czwartej jabłka zrobiłam króliczka.
- Proszę - podałam jabłko chłopakowi i włożyłam do ust. - Może zapomnisz trochę o bólu - uśmiechnęła się lekko. Po zjedzeniu kilku jabłek zaczęliśmy żartować. Nawet nie zorientowaliśmy się która jest już godzina. Po żartach nadeszła chwila ciszy przez którą każdemu z nas zachciało się spać. Nie wiem kiedy zasnęłam, ale rano jak się obudziłam leżałam na ramieniu chłopaka. Oderwałam głowę od jego ramienia i usiadłam. Jego plecy na pewno bolały, a ja w dodatku leżałam na nim przez prawie cała noc.

Roy???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz