niedziela, 14 sierpnia 2016

Hey you, out there in the cold, getting lonely, getting old - can you feel me?

2CommissionForSilvertygress by Suobi-chan  
Imię: Virág
Nazwisko: Zápolya
Pseudonim/Przezwisko:
-
Wiek:
417 lat
Data urodzenia:
1598 rok, prawdopodobnie koniec czerwca
Płeć: Mężczyzna
Rasa:
Wampir
Pochodzenie: Tokaj, Węgry
Status społeczny: Właściciel niewielkiej sieci wypożyczalni strojów
Rodzina:
  • Biologiczna matka - najprawdopodobniej ulicznica lub żebraczka. Zmarła jesienią 1601 roku, kilka dni po tym, jak na oczach trzyletniego wówczas Virága została wepchnięta pod powóz. Wampir nie pamięta jej imienia, ani nawet imienia, które nadała jemu. Jednak zarówno zniekształcone echo jej głosu wyśpiewującego starą kołysankę, jak i wizja drobnej, czarnowłosej dziewczyny w łachmanach znikającej nagle pod końskimi kopytami nawiedzają go jeszcze czasem w snach - czy też, w przypadku tego drugiego, w koszmarach.
  • Virág Zápolya - przyszywana siostra, ku pamięci której nadano mu imię. Urodziła się 4 listopada 1470 roku, zmarła na świnkę cztery lata później, dokładnie dwa dni po swoich urodzinach. To głównie dzięki uderzającemu podobieństwu Virága do niej Berkenye postanowiła się nim zaopiekować.
  • Berkenye Zápolya - wampirzyca, która wychowała go jak własne dziecko. Została przemieniona w wampira w wieku dwudziestu dwóch lat przez swoją matkę, Erzsébet, która tym samym uchroniła ją od śmierci w połogu. Po utracie ukochanej córki w znacznym stopniu postradała zmysły - adoptowanie Virága tylko częściowo poprawiło jej stan. Jest wyjątkowo nadopiekuńczą matką, która najchętniej wciąż trzymałaby swojego malutkiego, czterystuletniego synka przy sobie, pod kloszem, żeby na pewno ciepło się ubierał i dobrze odżywiał. Odkąd Virág wybył do Stanów, średnio trzy razy do roku wybiera się do niego w odwiedziny, często ciągnąc też ze sobą Erzsébet. Prawdopodobnie jest święcie przekonana, że Virág jest jej rodzonym dzieckiem.
  • Erzsébet Zápolya - przyszywana babka, przemieniona w wampira w wieku około siedemnastu lat pod koniec XIV wieku. Zarówno tytuł szlachecki, włości, jak i sam wampiryzm odziedziczyła po starym wampirze-tradycjonaliście, który trzymał ją w swym zamku jako jedną z kochanek - i który miał w zwyczaju przemieniać co piękniejsze i przychylniejsze mu dziewczęta w wampirzyce. Gdy również i ją przemienił, zatłukła najpierw rywalki, a potem swego naiwnego stwórcę. Jednak córkę, którą z nim ma, szczerze kocha - i z miłości do niej nauczyła się też traktować przybłędę-Virága jak swojego wnuka. Mimo wszystko wciąż strofuje go na każdym kroku. Z natury jest oschła, zimna, cyniczna i wydaje się zupełnie nie posiadać skrupułów.
Partner: Brak
Charakter:
Większość tych, którzy mieli kiedykolwiek do czynienia z Virágiem, całkiem zgodnie opisuje go jednym, aczkolwiek wyjątkowo trafnym określeniem: prawdziwy nosferatu z powołania. Virág nie traktuje wampiryzmu jako czegoś, co stawia go ponad innymi - bynajmniej też jednak nie uważa go za przekleństwo. Odnosi się do swej wampirzej natury jako do czegoś, co zawsze z nim było i - by świat mógł zachować swój właściwy porządek - być powinno; tak jak każdy wąż powinien mieć łuski, a jeż kolce, tak Virág Zápolya nie byłby sobą bez swoich kłów. Wydaje się przy tym zupełnie nie brać pod uwagę tego, że nie zawsze był wampirem. Nie wypiera się wprawdzie faktu, że przez pierwsze dwadzieścia cztery lata swojej egzystencji był człowiekiem, ale zapytany o jakieś konkretniejsze szczegóły wzrusza tylko ramionami, jakby chodziło o opisanie z grubsza przebiegu choroby wieku dziecięcego, którą przeszedł, ale niewiele z niej pamięta. Nie oznacza to jednak wcale, że Virág nie lubi ludzi - wręcz przeciwnie. W przeciwieństwie do większości wampirów, nie traktuje ich jedynie jako źródła krwi. Chętnie się nimi otacza, uważając ich za wyjątkowo interesujących towarzyszy - fascynuje go zwłaszcza ich psychika, a także skłonność do nagłych zmian. Sam zalicza się również do tych bardziej postępowych wampirów, które nie zatrzymują się w czasach, w których przyszło im się urodzić, tylko idą wraz z postępem, mniej lub bardziej ingerując w bieg wydarzeń. Na pierwszy - i dla zdecydowanej większości ludzi jedyny - rzut oka nonszalancki, niezwykle czarujący i o nienagannych manierach, a przy tym odznaczający się w każdym ruchu, spojrzeniu czy słowie tą fascynującą drapieżnością, dziwną właściwością wampirów, która sprawia, że tyle istnień lgnie do nich, pozostając głuchymi na swój instynkt samozachowawczy. Subtelny i wyrafinowany, nigdy nie podnosi głosu, do wszystkich zwraca się spokojnie i uprzejmie, używając jednego tonu zarówno do proponowania poczęstunku, jak i śmierci. W ten sam dystyngowany sposób prowadzi kłótnie, wypowiada złośliwości, lży i jest arogancki. Mało kiedy przy tym zdarza mu się zwracać uwagę na obelgi kierowane pod jego adresem; jest tak zadufany w sobie, że przyjmuje takowe zwykle z pełnym wyższości, pobłażliwym uśmiechem kogoś, kto i tak wie lepiej, jak się sprawy mają. Gdy jednak ma się okazję poznać go chociaż odrobinę bliżej - i nie stanowi się dla niego jedynie obiecującej lecz mało interesującej perspektywy na późniejszy posiłek - można z łatwością zauważyć, że cechy te w wyjątkowo nierównej, dwufazowej proporcji łączą się w nim z irytująco wręcz specyficznym poczuciem humoru, roztargnieniem kogoś, kto zgubiłby własną głowę, gdyby nie była przymocowana na stałe do karku, a także zaskakującą cierpliwością i delikatnością - która jednak do głosu dochodzi zdecydowanie najrzadziej i na krótko. Ma także skłonność do zbytniego przywiązywania się; czasem po prostu lubi kogoś i już, jest mu przychylny bez większego powodu, nieważne, co ten ktoś o tym myśli. Virág to ten niezależny typ, który nie znosi, gdy krępują go jakieś plany - nie znosi czegoś musieć, nawet jeśli chodzi o czynności, które i tak by normalnie wykonał. Lubi być panem sytuacji, a jeśli już nawet nie panem, to przynajmniej współwłaścicielem. Jego zagrania są często nieprzewidywalne i niezrozumiałe, z czego jest całkiem zadowolony, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że z reguły nie działa z rozmysłem i wszystko samo jakoś tak wychodzi. Szczątki sprytu, przebiegłości czy innego wyrachowania, chociaż wciąż są w nim obecne, zostały już dawno pogrzebane pod zwałami lenistwa i tumiwisizmu - zdarza im się wypełzać ze swej ciepłej kryjówki jedynie w sytuacjach zagrożenia, ale zaraz po tym, jak kryzys zostaje zażegnany, wracają i ponownie zapadają w drzemkę. Przez sposób, w jaki zwykł rozwiązywać konflikty, można uznać go za uległego tchórza - on sam zwykł jednak nazywać swoje zachowania przejawami inteligencji. Virág nie ma bowiem w zwyczaju stawać przodem do niebezpieczeństwa, jeśli nie musi; wykręca się, odwleka ile może, nie ma też nic przeciwko chodzeniu na łatwiznę, z czymkolwiek by się ona nie wiązała. Ma oczywiście swoją dumę, przynajmniej dopóki jest mu to na rękę - jeśli trzeba, bez mrugnięcia okiem jest w stanie schować ją do kieszeni. I szczerze mówiąc wcale nie czuje się źle z tego powodu. Potrafiłby bez strachu stanąć do otwartej walki, a przynajmniej tak twierdzi, gdyby stawka była warta jego cennej skóry - a nie zapowiada się, by w jego sakli prędko pojawiło się coś o wartości większej niż "bezcenne".
Aparycja:
Może to niezbyt szokujący, ani tym bardziej konkretny opis, ale nie trzeba się specjalnie przyglądać, by stwierdzić, że Virág bez wątpienia wygląda na wampira. Wysoki, smukły i blady, o ostrych, przystojnych rysach twarzy i z nieodłącznym, mogącym uchodzić za szyderczy uśmiechem igrającym mu niemal zawsze na ustach, nie potrzebuje chwalić się kłami, by większość ludzi od razu poznała w nim nosferatu. Niekiedy jest to dla niego nieco uciążliwe, ale mimo wszystko mile łechce jego dumę, tak więc nawet jeśli narzeka, to i tak z reguły nie robi nic, by coś z tym fantem zrobić. Czymś, co także zdecydowanie mocno przyciąga wzrok wszystkich wokół, są jego oczy: kiedyś, jeszcze przed przemianą piwne, nie wiedzieć czemu teraz mają barwę rubinów przetykanych złotem. Jego uszy są wydłużone i zaostrzone, jak to u nieco starszych wampirów; lewe ma nawet przekłute, ale bardzo rzadko zdarza mu się nosić kolczyk, chociażby dlatego, że zwykle zapomina go założyć. Ciemne, sięgające łopatek włosy najczęściej nosi związane w niedbały kucyk, kierując się zasadą, że im luźniej, tym lepiej. Na prawym ramieniu ma niewielki tatuaż wyobrażający kraczącego kruka siedzącego na złamanej kości. Jeśli chodzi o ubiór, gustuje w prostej elegancji, którą czasami tylko zdarza mu się ożywić czymś nieco bardziej ekstrawaganckim. 
Historia: Był początek wyjątkowo zimnej i mokrej jesieni roku pańskiego 1601, gdy zaledwie trzyletni chłopiec - tak jak wiele innych niewinnych dzieci przed i po nim - przekonał się na własnej skórze, jak bardzo okrutny i niesprawiedliwy potrafi być świat. W dodatku sądząc po tym, co anonimowy złodziejaszek znalazł potem przy jego matce - a raczej po tym, że nie było to nic posiadającego chociażby minimalną wartość, prawdopodobnie już wcześniej życie pokazało mu, że ani trochę nie przypomina swojego bajkowego odpowiednika. Drobne, wychudzone i zdecydowanie zbyt małe jak na trzylatka stworzonko, które pewnego dnia miało zostać Virágiem, nagle, w zupełnie niepojęty dla niego sposób zostało na świecie kompletnie same, bo chociaż mama wciąż była obok i tak ją prosiło, nie chciała już więcej mówić ani nawet się ruszać. Trwało więc tak przy niej, wciąż prosząc i kwiląc, chociaż z każdą chwilą coraz ciszej, aż jego płacz zwrócił uwagę kogoś, kto w niedługim czasie miał mu ją zastąpić. Będąca akurat w Tokaju przejazdem córka hrabiny Zápolya - wampirzyca Berkenye, wiedziona tym samym instynktem macierzyńskim, który lwicy każe wziąć pod opiekę młodą gazelę, gdy straci swe lwiątka, postanowiła przygarnąć nieszczęsną sierotę - zwłaszcza, że z jej zmarłą córką łączyło chłopca wyjątkowo uderzające podobieństwo. Zabrała go do rodzinnego zamku i zupełnie głucha na sprzeciwy swojej matki, nadała mu nowe imię i wychowała jak własnego syna, rozpieszczając go do granic możliwości i zapewniając mu najlepsze wykształcenie oraz całą tą miłość, którą zrozpaczona i rozchwiana emocjonalnie matka może zaoferować swemu cudownie odzyskanemu dziecku. Gdyby nie twarda ręka Erzsébet, która była nieoceniona w sprowadzaniu małego paniczyka na ziemię za każdym razem, gdy zaczynało mu się wydawać, że jest pępkiem świata, prawdopodobnie wyrósłby z niego kolejny rozpuszczony jak dziadowski bicz egoista, jakich ten świat jest pełny. Stara hrabina nie chciała się także zgodzić na przemienienie Virága w wampira, twierdząc uparcie, że dwa krwiopijce w rodzinie to i tak już przesada. I gdyby nie pewne dziwne zdarzenie, które miało miejsce pod koniec sierpnia 1622 roku, tuż po tym, jak babka wyjawiła mu w końcu prawdę o jego pochodzeniu, Virág prawdopodobnie nigdy nie zostałby wampirem. Chociaż młody Zápolya podświadomie czuł, że coś jest nie do końca tak, wnioskując chociażby po samym stosunku Erzsébet do niego, świadomość, że jest jedynie synem zwykłej żebraczki, wstrząsnęła nim do głębi. Przez następnych kilka dni nie chciał nikogo widzieć; najczęściej wybierał się na samotne przejażdżki konne, by móc uniknąć jakoś zrozpaczonej matki. Z jednej z takich przejażdżek nie wrócił - a przynajmniej nie od razu. Po kilku dniach nieobecności Erzsébet, której wbrew deklaracjom zdarzało się jednak co jakiś czas za nim porozglądać, znalazła go błąkającego się po lesie w pobliżu zamku. Był obszarpany, pokrwawiony i zdawało się, że nie za bardzo wie co się z nim dzieje, a po dokładniejszych oględzinach - no i po tym, jak bezceremonialnie rzucił się na konia hrabiny - okazało się, że nie jest już człowiekiem. Przez następny rok wampirzyce zajmowały się nim, cierpliwie czekając, aż całkowicie wyjdzie z okresu pisklęcego, przywyknie do swojej nowej natury i nauczy się wszystkiego, co dorosły wampir powinien umieć. To właśnie w tym krótkim okresie Virág nareszcie został całkowicie zaakceptowany przez swoją babkę; naprawdę się do siebie zbliżyli, chociaż na pierwszy rzut oka ich stosunki pozostały bez zmian. W 1874 roku wiedziony ciekawością Virág popłynął do Nowego Świata i chociaż miał spędzić tam tylko jakiś czas, został na dłużej, osiadając na stałe w Chicago. 
Inne:
  • Virág to imię żeńskie, w dodatku oznaczające "kwiat", co skrzętnie ukrywa.
  • Nie wiadomo, kto dokładnie przemienił go w wampira. On sam od trzystu dziewięćdziesięciu trzech lat milczy jak grób i raczej nie zapowiada się, by miał zamiar w końcu coś na ten temat komukolwiek zdradzić.
  • Od niedawna posiada umiejętność przemiany w nietoperza, chociaż wymaga to od niego znacznego wysiłku. Wyglądem przypomina w tej postaci lironosa żółtoskrzydłego, jest jednak odrobinę większy od przedstawicieli tego gatunku, a także posiada wydatniejsze kły.
  • Jego zarządzanie wypożyczalniami polega na tym, że całą robotę zwala na swoją zaufaną asystentkę, a sam tylko od czasu do czasu łaskawie pojawi się na chwilę w siedzibie firmy lub którymś ze sklepów, ot tak, sprawdzić, co tam słychać i zamienić parę słów z pracownikami.
  • Jest zagorzałym akwarystą; w swojej sypialni, tuż naprzeciwko łóżka ma olbrzymie, mające ponad dwa tysiące litrów akwarium, w którym trzyma swojego ukochanego pupila - olbrzymiego samca prapłetwca abisyńskiego, którego nazwał Berkenye, by zwierzak mógł poczuć jego ból. Ryba jest jego oczkiem w głowie; wampir potrafi spędzić pół dnia grzebiąc w akwarium i sadząc z powrotem rośliny, które Berkenye powyrywał, rozmawia z nim, próbuje głaskać i zawsze karmi go z ręki, co nieraz już przypłacił poharatanymi palcami.
  • Już od kilku lat zajmuje się pisaniem książki na temat zależności walorów smakowych krwi człowieka od jego rasy, płci, stanu emocjonalnego, orientacji, zdrowia, wieku i wielu innych bardziej absurdalnych czynników. Jak na razie nie idzie mu to najgorzej, ale nie zapowiada się, by skończył ją w tej dekadzie - zwłaszcza że wszystkie przypadki opisuje według własnych doświadczeń. 
  • Jest wyjątkowo wybredny, jeśli chodzi o krew, a jego gust spokojnie można nazwać dziwnym. Jego ulubionym pożywieniem jest krew przerażonego/szczęśliwego człowieka, bo według niego adrenalina/dopamina, a najlepiej oba na raz, nadają jej niepowtarzalny posmak. Jeśli akurat nie ma sobie jak takiej załatwić, miesza zwykłą z rumem i zielonym pieprzem. Rzadko kiedy też zdarza mu się kąsać daną osobę więcej niż raz. Ostatnio weszło mu też w nawyk narzekanie, że w dzisiejszych czasach krew jest przesiąknięta fastfoodami. 
  • Jedną z jego wielu reakcji obronnych jest mdlenie. 
  • Śmiertelnie się obraża, gdy nazwie się go krwiopijcą.
  • Ma doktorat z psychologii i trzy lata studiowania fizyki kwantowej za sobą. To drugie jakiś czas temu porzucił i nie zapowiada się, by w ogóle miał zamiar do tego wracać.
  • Chętnie grywa na pianinie.
  • Mieszka w starym, prawie dwustuletnim dwupiętrowym domu na obrzeżach Chicago, takim typowo amerykańskim, co to już na pierwszy rzut oka wygląda jak idealne środowisko dla jakiegoś ducha czy innego piwnicowego krakena. Dom jest jednak odpowiednio odnowiony i unowocześniony, bo szczerze mówiąc Virág nie przepada za starociami.
  • Może wydawać się to dziwne, ale rezerwę krwi trzyma głównie po to, żeby mieć się do kogo w domu odezwać. 
  • Bardzo lubi opowiadać nowym lokatorom o zwłokach, które podobno poprzedni właściciel zakopał w piwnicy nieopodal piecyka, dokładnie tam, gdzie stoją szafki z przetworami. I o tym, że potem ten sam poprzedni właściciel popełnił samobójstwo w pokoju, który sobie akurat dany lokator wybrał. I to wcale nie tak, że to on jest pierwszym właścicielem tego domu. 
  • Jego zęby są wyjątkowo słabej struktury, oczywiście jak na wampirzą miarę. Ma w sobie ten paniczny lęk, że kiedyś straci kły, więc zawsze podczas posiłku przytrzymuje ofiarę, na wypadek gdyby niespodziewanie się szarpnęła. Nawet jeśli ta ofiara jest mu przychylna i zupełnie nie ma nic przeciwko.
Login/email: Katiś1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz