wtorek, 30 sierpnia 2016

fear was my first real friend

sketch: victor by bu-ko
Imię: Wincenty Clovis
Nazwisko: Gauthier
Pseudonim/Przezwisko: W niektórych kręgach znany jest jako Cichy.
Wiek: 33 lata
Data urodzenia: 13 sierpnia 1983
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Ghul
Pochodzenie: Ablis, Francja
Status społeczny: Obecnie zajmuje się handlem antykami, chociaż od czasu do czasu zdarza mu się jeszcze zająć jakimś płatnym zabójstwem - bardziej dla zabawy niż dla pieniędzy.
Rodzina:
    • Aglaé i Adalbert Gauthier - 65 i 70 lat; biologiczni rodzice, z którymi kontakt Wincenty ogranicza do wymiany kartek na święta.
    • Nicole Gauthier - młodsza o trzy lata siostra, którą Wincent widział na oczy tylko raz.
    • Julij Stiepanowicz Popov - 84 lata; ghul, który przygarnął go pod swój dach i pomógł mu częściowo uporać się ze skutkami chorych eksperymentów, którym Wincenty był poddawany. Jedyna osoba, której Wincenty tak naprawdę ufa.
      Partner: Jak dotąd Wincentemu jeszcze nie udało się dojść do tego, o co chodzi ze związkami i po co one komu. Krótkie, jednorazowe znajomości bez zobowiązań odpowiadają mu znacznie bardziej.
      Charakter: Jak na kogoś, kto lwią część dzieciństwa spędził jako obiekt badawczy, Wincenty sprawuje się naprawdę nieźle. Wyzbył się już większości traum związanych z małymi, zaszklonymi pomieszczeniami, przestał wzdragać się na widok szkła laboratoryjnego - od dawna też nie zdarzyło mu się rzucić bez powodu na człowieka w białym kitlu. Główny problem jednak pozostał i chociaż ghul nauczył się już radzić sobie z nim na tyle, by móc prowadzić samodzielne życie bez zwracania na siebie nadmiaru zbędnej uwagi, nie zapowiada się, by kiedykolwiek udało mu się od niego uwolnić. A naprawdę ciężko jest funkcjonować w społeczeństwie, gdy jedynym uczuciem wzbudzanym przez jakąkolwiek bliższą relację z innymi jest śmiertelne przerażenie, a powstrzymanie wywołanego nim ataku paniki to niemal nadludzki wysiłek, kosztujący nieraz utratę opinii w pełni poczytalnego; kiedy w każdym widzi się potencjalne zagrożenie, a chęć zapewnienia bezpieczeństwa swojej prywatności sprawia, że nawet spojrzenia ludzi na obrazie wiszącym w przedpokoju stanowią problem. Mimo wszystko Gauthier nie uważa, by potrzebował pomocy - może to dlatego, że uzyskanie jej wiązałoby się z koniecznością otwarcia się przed kimś, a może przez fakt, że w sumie to nie czuje potrzeby zmieniania czegokolwiek w swoim życiu. Jest całkiem szczęśliwy żyjąc sobie spokojnie w towarzystwie swojej zaufanej samotności, zwłaszcza odkąd odkrył, że wbrew wszystkiemu przemocą można skutecznie rozwiązać wiele problemów - także te związane z nadmiernym spoufalaniem się. Do tych, których nie uznaje za jakoś szczególnie wielkie zagrożenie - czyli na przykład do swoich klientów - odnosi się zwykle z chłodną uprzejmością i dużym dystansem, przez co może się wydawać wyniosły i zapatrzony w siebie - właściwie nawet mu to odpowiada, taka postawa nie jest przecież zbyt ceniona w towarzystwie. Nazwanie go ekscentrycznym to znaczne niedomówienie, a jego poczucie humoru jest specyficzne i składa się w znacznej części z czarnego humoru tego gatunku, który jest niestrawny dla większości społeczeństwa - może więc to i lepiej, że niezwykle rzadko jest w nastroju do żartów, a jeśli już, nieczęsto ma szansę podzielić się nimi z kimś poza samym sobą. Wincenty jest jednym z ghuli wiernie trzymających się starej, tradycyjnej diety; chętnie żywi się ludźmi i nie widzi w tym niczego nieodpowiedniego, tak samo jak nie ma problemów z zabijaniem dla pieniędzy. To ostatnie uważa nawet za całkiem zabawne, szczególnie jeśli ofiara próbuje uciekać. Jakiekolwiek przejawy litości są u niego tak częste, jak śnieg na Saharze, a jeśli już się zdarzają, to najczęściej doświadczają ich dzieci. Warto przy okazji wspomnieć, że łatwiej wywołać u niego wyrzuty sumienia wypominając mu, że przez nieuwagę ubił ucho porcelanowej filiżanki ze stuletniego, ręcznie malowanego kompletu, niż wspominając mu o którejś z jego ofiar. Sposób, w jaki zwykle działa, może wydawać się nieco chaotyczny, lecz w tym jego szaleństwie, jak podobno w każdym, jest jakaś metoda - akurat w przypadku Wincentego skomplikowana, wyjątkowo ciężkostrawna dla normalnych umysłów i w zastraszającym tempie przepoczwarzająca się w coraz to specyficzniejsze wersje samej siebie, ale wciąż jest. Gauthier kieruje się swoją własną, pokrętną logiką, i czasami może wydawać się, że nawet on sam do końca nie potrafi ogarnąć mechanizmów jej działania. Z zasady żyje z dnia na dzień; kłopotanie się snuciem dalekosiężnych planów to u niego prawdziwa rzadkość, zwłaszcza że i tak koniec końców wszystko kończy się zupełnie inaczej, niż skończyć się miało. Słynie też ze swej przewrotności; robiąc z nim jakiekolwiek interesy, należy pilnować, by umowa była jasna i pozbawiona niedomówień, które Wincenty mógłby obrócić na swoją korzyść.
      Aparycja: Pierwszym, co rzuca się w oczy w wyglądzie Wincentego, jest bez wątpienia spłaszczony, pozbawiony chrząstki nos, który skutecznie pozbawia uwagi większości obserwatorów resztę pociągłej twarzy o całkiem przystojnych rysach, całą zabierając dla siebie. Szare, emanujące spokojem właściwym łowcy oczy są wiecznie podkrążone i nawet po dobrze przespanej nocy, która Wincentemu przytrafia się niezwykle rzadko, sprawiają wrażenie, jakby ghul był zaspany. Rozwichrzone włosy słomkowej barwy, których nawet horda fryzjerów nie dałaby rady doprowadzić do porządku, ani trochę nie poprawiają sytuacji. Gauthier jest stosunkowo niski, jak na przedstawiciela swojego gatunku - ma zaledwie metr osiemdziesiąt siedem wzrostu, a przy tym dosyć szczupły - na pierwszy rzut oka zupełnie nie wygląda na kogoś dysponującego taką siłą, oczywiście jeśli nie zna się możliwości dorosłego ghula. Przez fakt, że zdarza mu się jeszcze wracać do poprzedniego zawodu, swoje szpony utrzymuje w przyzwoitej długości, w skutek czego zwykle stara się chodzić z rękami w kieszeniach.
      Historia: Wincenty urodził się w średniozamożnej francuskiej rodzinie ghuli, jednej z pierwszych w kraju, które odważyły się wychowywać swoje potomstwo w otoczeniu ludzi. Jego dzieciństwo zapowiadało się świetnie; wolne od życia w ciągłym strachu, beztroskie i pozbawione niedogodności związanych z życiem w całkowitym ukryciu. I faktycznie, przez pierwsze trzy lata było dokładnie takie. A potem, pewnego pięknego lipcowego dnia dokładnie dwadzieścia dni przed jego czwartymi urodzinami, Wincenty został porwany z placu zabaw, gdy jego ciężarna matka na chwilę spuściła go z oczu. Chociaż poszukiwania z marszu ruszyły pełną parą - zarówno te oficjalne, ludzkie, jak i w ghulim podziemiu - chłopca nie udało się znaleźć, zniknął bez śladu, jakby po prostu zapadł się pod ziemię. Inne dziecko w takiej sytuacji z pewnością trafiłoby na drugi koniec świata, do przyjaznej, aczkolwiek nieco zaborczej rodziny, która nie mogąc mieć własnych dzieci zdecydowała się na radykalne metody i postanowiła zaradzić temu, kupując jedno od porywaczy. Ale nie Wincenty, przecież pechowcy nie mogą mieć w życiu łatwiej. Wincenty trafił do pewnego bogatego Rosjanina, Ivana Marmieładowa, niespełnionego psychologa zafascynowanego wpływem różnych czynników na rozwój psychiki dziecka. Został wywieziony do małego ośrodka badawczego nieopodal Petersburgu i został najmłodszym z dwunastu przetrzymywanych tam obiektów badawczych. Poddawano go rozmaitym eksperymentom, które - chociaż nieinwazyjne - stopniowo rujnowały jego psychikę. Wincenty nie postradał zmysłów kompletnie jedynie dlatego, że Marmieładow stosunkowo krótko po jego trafieniu do ośrodka zmarł i projekt pozostał bez środków finansowych i ochrony, co poskutkowało szybką decyzją o jego zakończeniu. I tak siedmioletni Wincenty wraz z resztą swoich towarzyszy niedoli wylądował na ulicy, skąd zabrał go Julij Stiepanowicz Popov, jeden z  petersburskich ghuli. Młody Gauthier był niczym zaszczute dzikie zwierzę - bał się wszystkiego i wszystkich, na próby nawiązania kontaktu reagując agresją - i mimo starań starszego ghula, pierwsze lata pod skrzydłami nowego opiekuna były dla niego prawdziwym koszmarem. Przyniosły jednak pozytywne efekty; chłopiec pod okiem Julija i jego kilku znajomych specjalistów stopniowo wracał do siebie, powoli ucząc się od nowa, jak żyć. Z oczywistych powodów nie mógł być posłany do normalnej szkoły, mimo to odebrał solidne wykształcenie i dał radę nawet skończyć studia licencjackie z historii sztuki. Gdy był na drugim roku studiów, Julijowi udało się nawiązać kontakt z jego rodziną, lecz po pierwszym spotkaniu, które odbyło się niedługo potem, Wincenty nie wyraził chęci ponownego widzenia się z bliskimi. Niedługo po ukończeniu studiów Gauthier zapragnął wyrwać się spod skrzydeł opiekuna i skosztować samodzielnego życia. Po wielu negocjacjach zdołał przekonać Popova, że dobrze zrobi mu, gdy na jakiś czas wyjedzie. Na miejsce nowego startu wybrał sobie Chicago - i trzeba przyznać, że zaskakująco szybko wpadł w złe towarzystwo. Jego kariera płatnego mordercy była wyjątkowo udana; zasłynął jako bezlitosny, dyskretny i przerażająco skuteczny zabójca i był rozchwytywany przez zleceniodawców. Mimo wszystko szybko wycofał się w cień i niemal całkowicie odszedł z zawodu, zmęczony natłokiem zadań, ograniczając grono klientów do tych najbardziej zaufanych, którym nie wypada odmówić. Bardziej w ramach hobby zajmuje się obecnie handlem antykami, ale jeśli będzie akurat w nastroju, wciąż może wziąć zlecenie na niewygodnego człowieka.
      Inne: 
      • W jego mieszkaniu można znaleźć pokaźną kolekcję porcelanowych figurek, która jest jego oczkiem w głowie do tego stopnia, że dorobiła się własnego pokoju.
      • Biegle włada angielskim i rosyjskim, po francusku natomiast ledwo potrafi wydukać parę prostych zdań. 
      • Przez swój akcent brzmi jak typowy rosyjski zbir z amerykańskich filmów akcji.
      • Jest jednym z tych ghuli, którym pisanie nie sprawia większych problemów. Mimo wszystko jego charakter pisma jest więcej niż tragiczny.
      • Pisanie na klawiaturze w jego wykonaniu to ostrożne i pełne skupienia stukanie jednym szponiastym paluchem w klawiaturę. Z graniem w gry natomiast z jakiegoś powodu radzi sobie całkiem nieźle, nawet jeżeli także wymagają używania klawiatury. Zwłaszcza upodobał sobie gry rpg różnego rodzaju, a odkąd odkrył Dark Souls, zmuszony był już kilkakrotnie wymienić klawiaturę.
      • Mieszkanie, które wynajmuje, znajduje się na siódmym piętrze i mimo, że jest stosunkowo niewielkie, ma naprawdę spory balkon, na którym Wincenty uwielbia przesiadywać. Nawet w te wyjątkowo chłodne dni potrafi spędzić tam parę godzin, owinięty w koc i wyposażony w termos z kawą oraz jakieś zajęcie.
      • Jako płatny zabójca słynął z tego, że jego ofiarom brakowało często kilku kawałków. No ale hej, całkiem dobre jedzenie miałoby się zmarnować?
      • Zawsze chciał nauczyć się rzeźbiarstwa albo chociaż garncarstwa, ale jak dotąd każde podejście kończyło się fiaskiem.
      • Nie lubi sportu, gdyż większość dyscyplin zwyczajnie go nudzi. Wyjątkami są jedynie hokej, rugby i skoki przez przeszkody.
      • Wbrew wszystkiemu utrzymuje całkiem dobry kontakt z kilkoma sąsiadami - prawdopodobnie przez fakt, że znają go od dłuższego czasu i wiedzą już mniej więcej, jak się z nim obchodzić. Czasem nawet gdzieś się z nimi wybierze, z reguły na mecze.
      • Bardzo lubi kryminały, a i dobrym thrillerem nie pogardzi. O ile w przypadku książek zdecydowanie preferuje te nowsze, tak film powinien mieć jednak chociaż te dziesięć lat na karku.
      Login/email: Katiś1

      Brak komentarzy:

      Prześlij komentarz